wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 13 Odpowiedź

Witam Wszystkich ♥
W końcu mam rozdział :D Niestety krótszy niż zwykle.
W większości napisany w Sylwester :D
Chciałam dodać jeszcze rozdział w tym roku :3
Tak się składa, że na zakończenie 2013 roku mamy 13 rozdział :)
Niestety nie wiem kiedy pojawi się następny.

Szczęśliwego Nowego Roku 2014 !!!
PS   Czytanie pijanego Draco może być trudne :P
PS2   Rozdział niesprawdzony, ponieważ bałam się, że nie zdążę xd
~Lumos Maxima


(…) Puchon złapał ręce Hermiony i spojrzał jej w oczy.
   - Nawet nie wiesz jak się cieszę, ze tu jesteś. – powiedział. – Hermiono… Długo zbierałem odwagę, żeby się ciebie o to zapytać… - wziął głęboki oddech. – Czy… Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?
   Draco nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. Dziewczyną? Czy ten cały Joe się nie zapędza? Spokojnie… Granger na pewno nie jest na tyle głupia, żeby się zgodzić. Na pewno weźmie do serca jego ostrzeżenia. Spojrzał na nią. Na jej twarzy malowało się zakłopotanie i niepewność, ale również coś co spowodowało, że pewność Draco, na temat tego, że jej odpowiedź będzie negatywna, zmniejszyła się.
   - … przepraszam… - powiedział Joe i opuścił głowę. – Zrozumiem jeżeli się nie zgodzisz…
   - Nie Joe…
Puchon posmutniał jeszcze bardziej i odwrócił wzrok, a Malfoy miał ochotę odstawić taniec radości na środku pokoju.
   - Znaczy… nie o to chodzi… Tak. Zgadzam się. – uśmiechnęła się.
Ha ha dobrze mu tak! Zaraz… Ona się zgodziła? ONA SIĘ ZGODZIŁA? Przecież ją ostrzegał! Blondyn poczuł dziwny ucisk wokół serca, lecz nie potrafił wytłumaczyć czym było to spowodowane. Nie zastawiając się dłużej wstał. Miał w nosie czy go zauważą. Teraz miał tylko ochotę wypić kilka butelek Ognistej. Podszedł do drzwi i wyszedł trzaskając nimi.
***
   Hermiona i Joe szybko spojrzeli na drzwi.
   - Myślisz, że ktoś tu jest? – zapytała dziewczyna.
   - Nie… Niemożliwe. Przecież nikt cię nie śledził, nie?
   - No nie… Chyba nie… Ale w takim razie… Co to było?
   - Czy to ważne? Ważne, że jesteś tu ze mną. – uśmiechnął się rozbrajająco i objął ją.
Hermiona przytuliła się do jego torsu. Była szczęśliwa, ale gdzieś głęboko czuła niepewność. Już słyszała słowa Malfoya, gdy się dowie. Nie… Trzeba będzie to przed nim ukryć… Przecież nie chce słuchać jego narzekań? Najlepiej to w ogóle nie chciałaby się z nim widzieć, gdyby się dowiedział. Nie wiedziała dlaczego… Po prostu czuła, że nie skończyłoby się to dobrze… Tylko dla kogo? Dla niej? Dla niego? Dla Joe? A może dla ich przyjaźni? Ale… Dlaczego ona myśli teraz o Malfoy’u, kiedy powinna się cieszyć z tego, że jest z Joe? Owszem cieszyła się, ale czuła również… wyrzuty sumienia? Tylko dlaczego? Szybko otrząsnęła się z myśli, bo usłyszała jak przez mgłę, że Puchon coś do niej mówi.  
   - Chyba musimy już iść. – powiedział. – Robi się późno.
Ona tylko przytaknęła uśmiechając się.
   Rozstali się przy wejściu do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Hermiona próbując zasnąć, długo myślała o tym co dzisiaj zaszło. Ma chłopaka… Jednak coś ciągle nie dawało jej spokoju. Nie chodzi już o te wyrzuty sumienia… Te drzwi w Pokoju Życzeń… Same przecież by się nie otworzyły, a tym bardziej, nie zamknęły z hukiem. Ale… Kto chciałby ich podglądać? Komu by zależało na tym, żeby dowiedzieć się co tam robią? I nagle olśniło ją. Malfoy! Oby jednak nie okazało się to prawdą. Już mogła sobie wyobrazić jego reakcję, kiedy go spotka. Awantura, mówienie o tym, że Joe jest zły, awantura, przy dobrym humorze Ślizgona, jeszcze jedna awantura. Jej oczy powoli robiły się klejące i już po chwili głęboko spała.
***
   Draco chodził po dormitorium jak oszalały. Jak ona mogła? Jak mogła się zgodzić? Czy ona nie widzi, że to dla niej może się źle skończyć? Takie, jak i wiele podobnych pytań, krążyło po jego głowie. Co ON powinien teraz zrobić? Awanturę? Niee… Tym się i tak nie przejmie. Zabić Joe? Niee… Nie pójdzie przecież do Azkabanu. Chociaż… Uśmiechnął się wrednie sam do siebie. Udawać, że nic nie wie? Bo raczej Granger mu nie powie… Tak… To chyba najlepsze rozwiązanie. Tylko… Czy mu się uda? Czy jak zauważy ich razem to będzie potrafił powstrzymać się od zabicia tego Puchona? Musi mu się udać. Jest jeszcze nadzieja w Ginny i Diable. Przecież mają cały ten plan, więc na pewno będą chcieli rozdzielić tamtą dwójkę. A co jak Granger im też nie powie? Już on zadba o to, żeby się dowiedzieli (kolejny wredny uśmiech).
***
   Następnego dnia, Hermiona wstała z łóżka w dobrym nastroju. Po chwili jednak przypomniała sobie o wszystkich wątpliwościach, o których myślała przed zaśnięciem. Można powiedzieć, że bała się spotkania z Draco. Może nie będzie tak źle? Poza tym kto powiedział, że to na pewno ON ich śledził? Kto powiedział, że w ogóle ktoś ich śledził? Może za bardzo się tym wszystkim przejmuje? Na pewno…
   Po kilkunastu minutach siedziała już w Wielkiej Sali i jadła śniadanie, rozmawiając z Lavender. Chociaż… To był raczej monolog w wykonaniu tej drugiej. Hermiona siedziała z głową opartą na lewej ręce i łyżką, którą jadła musli, w drugiej. Jednak po chwili ocknęła się, ponieważ do Wielkiej Sali wszedł Draco. Przez chwilę poczuła dziwny skurcz w żołądku, który tłumaczyła jako strach przed reakcją blondyna. Po chwili ich oczy się spotkały. On tylko uśmiechnął się do niej i odszedł w kierunku swojego stołu. Uśmiechnął się, ale w jego oczach zauważyła… smutek? Nie zrobił jej awantury, nie spojrzał na nią spod byka tylko… uśmiechnął się. Może nie wie? Niepotrzebnie się martwiła. Ale te smutne oczy? Czym były spowodowane? Będzie musiała z nim o tym pogadać.
***
   Po śniadaniu dogoniła go na korytarzu.
   - Cześć. – powiedziała i uśmiechnęła się niepewnie.
   - Cześć Granger. I jak tam po spotkaniu z tym Joe? – zapytał, starając się mówić jak najbardziej normalnie.
   - Dobrze.
   - To fajnie. Co robiliście? – zapytał bez entuzjazmu.
   - Gadaliśmy sobie i takie tam. Jak to przyjaciele.
Blondyn wyczuł lekki nacisk na słowo ‘przyjaciele’, ale udawał, że nic nie zauważył.
   - Przyjaciele… - powtórzył jakby do siebie.
Przez sekundę, jego głowę przeszła myśl, że skoro on też jest jej przyjacielem (chyba), to też powinna go potraktować tak jak tego Puchona wczoraj. Szybko jednak się otrząsnął. O czym on myśli?
   - Wszystko w porządku? – zapytała szatynka.
   - Tak… Czemu pytasz?
   - Taki smutny się wydajesz…
   - Niee… Niby czemu? Przecież nie mam żadnych powodów, żeby się smucić. O! Jednak jeden jest. Diabeł ciągle jeszcze żyje.
Hermiona roześmiała się. On też uśmiechnął się delikatnie. Sprawiając, że ona się śmieje, sam miał ochotę się uśmiechnąć.
   - Ja muszę już iść. Mam Opiekę nad magicznymi stworzeniami, a obiecałam Hagridowi jeszcze w czymś pomóc. Do zobaczenia. – powiedziała, odwróciła się i poszła w stronę wyjścia.
   - Pa… - powiedział blondyn cicho do siebie.
***
   Mimo zapewnień Draco, że nic mu nie jest, Hermiona czuła, że jednak coś się stało. Za każdym razem, gdy spotykała go na korytarzu, uśmiechał się smutno, a, kiedy myślał, że ona go nie widzi, patrzył w dal, a w jego oczach można było wyczytać, że coś jest nie tak. Tylko jak tak nagle mogło się coś stać? Przecież wczoraj jeszcze był wesoły… Może Blaise będzie wiedział co się dzieje.
***
   - Co ci jest Smoku? – zapytał Blaise po cichu w czasie lekcji Zaklęć.
   - Nic… A co ma być? – zapytał rysując coś leniwie na pergaminie.
   - Panie Malfoy, panie Zabini. Proszę o ciszę. – powiedział profesor Flitwick, odwracając się na chwilę od tablicy.
   - Jak nic? Przecież widzę, że jakiś nie swój jesteś. – szepnął ciszej Zabini, kiedy profesor znowu zaczął bazgrać cos na tablicy.
   - Powiedzmy, że źle się czuję. – odburknął Smok.
   - Nie to nie. Sam się dowiem. – powiedział Diabeł z postanowieniem porozmawiania z Hermioną. Może ona wie co się stało?
   Draco przez resztę dnia myślał o tym co w tej chwili robi Hermiona. Pewnie całuje się gdzieś po kątach z tym całym Joe. Poczuł jeszcze bardziej ogarniający go smutek, kiedy o tym pomyślał. Jeszcze bardziej bolało go to, że Hermiona nic mu nie powiedziała o tym, że ona i ten Puchon są razem. Pewnie ona nie ma go za przyjaciela tylko za kogoś mniej ważnego. Był pewien, że on powiedziałby jej o tym, że z kimś chodzi. Może ona… Może boi się jego reakcji? Może mu nie ufa? Czuł jak smutek i żal przepełniają go coraz bardziej. Najgorsze było to, że nie wiedział czemu tak jest. Czuł się tak, jakby stracił ważną osobę. Ale przecież Granger to tylko Granger. Dawniej nawet śmiałby się, że ktoś ją zechciał. Teraz tak nie myślał… Przecież jest ładna, inteligentna… Był ciekaw, czy Hermiona powiedziała o jej związku Ginny. Musiał to sprawdzić.

***
   Następnego dnia na śniadaniu, dyrektor, czyli przez wszystkich baaaaardzo *sarkazm* lubiany profesor Snape, wstał i zastukał nożem w szklankę, prawdopodobnie chcąc coś ogłosić. Jednak to na uczniów nie podziałało, więc przyłożył sobie różdżkę do gardła. Po sali rozległ się, pogłośniony za pomocą zaklęcia, głos dyrektora.
   - Chciałbym ogłosić, że za miesiąc odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy.
Po sali rozległy się szepty.
   - Tak wiem, że ogłaszanie balu miesiąc przed jest dziwne, ale zapewne dla płci pięknej naszej szkoły to i tak za mało… - Snape przerwał, prawdopodobnie czekając na reakcję uczniów na jego żart.
Kilku uczniów ze Slytherinu zaśmiało się, żeby nie zrobić swojemu opiekunowi przykrości.
   - Tak… To by było na tyle. Aha! W każdy weekend, aż do balu, będziecie mogli wybrać się do Hogsmeade, żeby zakupić jakieś sukienki, garnitury, czy co tam nosicie. Smacznego. – skończył i usiadł na swoim miejscu.
   Draconowi wiadomość o balu wcale nie poprawiła humoru. Wręcz przeciwnie. Będzie musiał patrzeć jak Granger tańczy z tym całym Joe. Swoją drogą ciekawe czy ona pójdzie z Puchonem. Przecież wszystko ukrywa… A poza tym, jeszcze miesiąc i dużo może się zmienić. Trzeba tylko poinformować Diabła i Weasley, a oni już się tym zajmą. Miał też własny plan. Ale bardziej chciał nim sprawdzić co wymyśli Gryfonka… Zapyta się jej czy pójdzie z nim na bal…
   Po śniadaniu, czekał przy wyjściu Wielkiej Sali. Po chwili zauważył dziewczynę, na którą czekał.
   - Cześć Weasley. – zatrzymał ją.
   - O! Malfoy. Cześć. – odpowiedziała ruda z uśmiechem.
   - Możesz pogadać?
   - Mam teraz lekcje, więc nie wiem…
   - A co masz? – zapytał blondyn.
   - Wróżbiarstwo. – odpowiedziała.
   - Ja mam Transmutację, więc po drodze. Odprowadzę cię.
Ginny zdziwiła się, ale nie protestowała. Oboje zaczęli iść.
   - To… O czym chcesz pogadać? – zapytała rudowłosa.
   - O Granger.
Ginny zdziwiła się jeszcze bardziej.
   - To… Co chcesz wiedzieć?
   - Czy… Czy ona z tym Joe… Czy oni… No wiesz… Chodzesobą?
   - Co? – zdziwiła się Ginny.
   - Czy… Czy on ze sobą chodzą? – powiedział wyraźniej Draco.
Poziom zdziwienia Ginny wzrósł jeszcze bardziej. Czyżby Malfoy był zazdrosny? Ich plan się udaje, ich plan się udaje – śpiewała w myślach.
   - Nie… Przynajmniej ja nic o tym nie wiem… - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
   - Czyli tobie też nic nie powiedziała…
   - O czym mówisz Malfoy?
Blondyn opowiedział przyjaciółce o tym wieczorze, kiedy to Hermiona Granger i Joe Cośtam (bo skąd on ma znać jego nazwisko?), zaczęli ze sobą chodzić.
   - Nie wierzę, że mi nie powiedziała. – Ginny wyglądała na bardzo zaskoczoną i zawiedzioną.
   - Wiem jak się czujesz.
   - Już ja jej dam chodzenie. – Ginny wyglądał na zdenerwowaną.
   - Po pierwsze, jak już jej powiesz to nie mów, że ode mnie to wiesz. Po drugie, może lepiej… Nie wiem… Udawać, że nic nie wiemy i zrobić coś z tym. – zasugerował niepewni Draco.
   - Czy mi się wydaje Malfoy, czy ty chcesz ich rozdzielić? – zapytała podejrzliwie Ginny.
Albo jej się wydawało, albo Malfoy delikatnie się zarumienił.
   - No raczej Weasley. Przecież ten Joe… Coś z nim nie tak.
Ginny roześmiała się.
   - Czyli opowiadania Miony o tym jaki ty podejrzliwy jesteś, są prawdą. Zacytowała mi nawet to co teraz powiedziałeś.
   - Granger o mnie gada? – zapytał Malfoy i po chwili ugryzł się w język. Tak… Znając Weasley, zaraz będzie gadać o jakimś zakochaniu czy coś. Widząc już, że rudowłosa chce coś powiedzieć, dodał:
   - Ja już muszę skręcać. Narazie Weasley. – powiedział i skręcił.
   - Taa… Cześć Malfoy! – krzyknęła jeszcze za nim i w wesołym nastroju szła dalej. Kolejna okazja na jakąś akcję :D
***
   W sobotę wszyscy wybrali się do Hogsmeade. Dziewczyny od razu ruszyły do sklepów z ubraniami. Chłopaków było mniej. Tylko nieliczni wybrali się ze swoimi dziewczynami w poszukiwaniu sukien. Niektórzy sami szukali dla siebie stroju, a jeszcze inni wybrali się do Hogsmeade, żeby odwiedzi Trzy Miotły. Tak też zrobili Draco i Blaise. Zamówili po szklance Ognistej.
   - No to Smoku… Czas na poważną rozmowę. Słyszałem wszystko od wiewiórki. I bądź ze mną szczery. Czy to przez to, że ona chodzi z tym Joe, jesteś taki… No… smutny? – zapytał Blaise. W jego głosie można było wyczuć troskę.
   - Nie będę ci się z niczego zwierzać. Mówiłem ci, że źle się czuję. Ta pogoda tak na mnie działa.
   - Taa. Jasne. Od tygodnia się źle czujesz. I nie wciskaj mi kitów o pogodzie, bo jakoś nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek tak na ciebie działała.
   - Oj odwal się. – powiedział Draco i napił się łyka ze swojej szklanki.
Blaise nagle wpadła na genialny (jak dla niego) pomysł. Przecież podobno pijani ludzie mówią prawdę.
   - Madame Rosmerto! Jeszcze po szklance prosimy!
   Po godzinie, Draco był już nieźle wstawiony. Zabini postanowił zacząć.
   - No Smoku. To… Czy twoje zachowanie ma związek z Granger? – zapytał.
   - Djjjjablee. Bo ona… Ona mi niss nje poffjedziała. – zaczął, a Blaise starał się z całych sił cokolwiek zrozumieć. – A ja… Ja myślaaałeem, że my szę przyjaśnimy. – mówi.ąc to patrzył cały czas w swoją szklankę.
   - Nie martw się Smoku. Wiewiórce też nic nie powiedziała, a przyjaźnią się dłużej. – próbował pocieszyć go Zabini.
   - Ale Djjable. Ja.. Ja szę o nją bojee. Bo ten Joe… On… On jest ziwnyy. I on moszee jej coś zrobiiś.
Blaise’a zdziwiły te słowa. Draco martwi się o Hermionę? Może mu na niej zależy.
   - Dobra Smoku. Dowiedziałem się już dosyć. Wstawaj idziemy.
   - Do Grangeeer? – zapytał z nadzieją.
Zabini szczerze się roześmiał.
   - Nie. Do domciu. – powiedział rozbawiony z troską w głosie.
Blondyn znowu posmutniał.
   Idąc przez ulice Hogsmeade stało się to, czego Blaise najbardziej się obawiał. Spotkali Joe. Diabeł poczuł, że podtrzymywany przez niego przyjaciel chce mu się wyrwać. Lecz, na szczęście, przytrzymał go. Draco jednak nie chciał tak tego zostawić.
   - Eeejjj. – zawołał za Puchonem. – Chośś tu na chwilee.
   - Smoku. To nie jest dobry pomysł. Przestań. – próbował powstrzymać go Blaise.
   - Tak ty. Choośś tu. – Draco nic nie robiący sobie z ostrzeżeń przyjaciela, jeszcze raz zawołał to zdziwionego Joe.
Puchon niepewnie zaczął do nich podchodzić.
   - Mądrością to on nie grzeszy. – powiedział Blaise. – Podchodzi to pijanego Ślizgona…
Kiedy Joe znalazł się przy nich, Draco zaczął swoją przemowę.
   - I jak taaamm? Gsiee masz Granger?
   - Nie przyszedłem tutaj z Hermioną. – odpowiedział spokojnie.
   - Njeeee? A Mosze ją zdraccasz sso?
   - O czym ty mówisz?
   - Myślisz, sz jestem głupii i Niee wjem, sze s nią jesteeeś?
Joe już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale blondyn mu przerwał.
   - Sssłuchaaj. Jeszeli ją skrzywdzisz, ni ręszze za siebie. Mam rószne kontaktyy. Jeszzeli ją skszzywdzisz… Jaa osobiszzcie przypilnuję, szebyś miał zniszczoną przyszłoość. Jesszeli ją szkrzywdziiisz… Własnoręszniee cię zabiję. Ssrozumiałeś?
Po przemowie Malfoya, Puchon wyglądał na zdziwionego i może nawet przestraszonego.
   - T-tak. Ale… Ja jej nie skrzywdzę. Na pewno. Zależy mi na niej. – powiedział i odszedł.
  - Nie tylkoo tobjee. – powiedział nieświadomie Draco.
   Blaise nie miał większych kłopotów z „dostarczeniem” przyjaciela do dormitorium, a Draco prawie od razu usnął chociaż był jeszcze wcześnie. Zabini miał dużo do przemyślenia.

10 komentarzy:

  1. O jakie cudo *.*
    Na początku było mi trochę żal Draco, a potem nie umiałam powstrzymać napadu śmiechu po wypowiedziach pijanego Draco xD
    Dużo weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamusiu.. On ją kocha.. To takie trochę tragiczne, to picie.. Ale dobrze, że powiedział /groził temu Joe. Cudny rozdzialik ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak Draco był pijany to było śmieszne :D

    ,, Nie tylko tobjee" <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana kiedy napiszesz następny rozdział? Bo ja naprawdę już nie mogę się doczekać... :)

      Usuń
    2. Właśnie nie wiem .. :( Myślę nad zawieszeniem bloga na jakiś czas.. Mam wyrzuty sumienia :cc

      Usuń
  4. Dopiero co natknęłam się na Twoje opowiadanie i mam nadzieję, że zaraz zabiorę się za czytanie. Od razu powiem, że ja wprost uwielbiam Dramione, więc zapewne kolejne opowiadanie skradnie moje serce...

    Buźka, Milagrose ☺.

    PS Jeżeli będziesz miała ochotę przeczytać coś w ogóle nie związanego z Harry'm Potterem, to serdecznie zapraszam do mnie
    http://tak-bardzo-cie-kocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. No wiedziałam, że Herm się zgodzi.... choć widać, że chyba do końca zadowolona nie jest.
    A Draco.... taki zazdrosny i taki zakochany (tylko jeszcze się do tego nie chce przyznać). Ale mam nadzieję, że w jednym ma rację: że Blaise i Ginn postarają się coś zrobić ze związkiem Herm i Joe ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. serio? miesiąc bez postu? po co w ogóle zakładałaś bloga, skoro co chwila "nie masz weny"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie chcesz to nie musisz czekać. Nie moja wina, że szkoła wykańcza. Nie mam czasu nawet zrobić lekcji, a co dopiero zająć się blogiem. Nie chce Ci się czekać to nie czytaj...

      Usuń
  7. Rozdział GENIALNY. Brak mi słów:). Z niecierpliwością czekam na nn.
    Pozdrawiam i weny życzę Tonks
    Zapraszam: czy-to-jest-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń