Cześć ;)
Wiem, że jest trochę później niż ostatnio, ale nie miałam za dużo czasu ;/ A to wyjście tu, a to wyjście tam ;p Ale robiłam co w mojej mocy, żeby jak najszybciej dodać rozdział 7 :D
Szczerze to nie jestem z niego za bardzo zadowolona ; /
Niestety zbliża się rok szkolny, więc nie będę miała tak dużo czasu na pisanie :( Całkiem możliwe jest, że rozdziały będą się pojawiać tylko raz na tydzień.
Za błędy przepraszam ; )
Dziękuję za komentarzee ;* I za miłe słowa na Ask'u <3
Zapraszam więc do czytania ;3
Pozdrawiam ♥
~Lumos Maxima
Obudziła się z
lekkim bólem głowy. Może i nie wypiła wczoraj za dużo, ale nie była przyzwyczajona
do picia alkoholu. Wiedziała po prostu jak jej organizm reaguje i nie chciała
przez to przechodzić zbyt wiele razy. Jednak dzisiaj nie było aż tak źle. Lekki
ból głowy to jeszcze nic złego. Wstała i spojrzała na zegar. Już jedenasta! No
tak. Wczoraj z Ginny późno poszły spać. Na szczęście dzisiaj niedziela i nie ma
lekcji. Spojrzała na łóżko przyjaciółki, ale jej tam nie było. Postanowiła, że
pójdzie się przebrać. Może śniadanie się jeszcze nie skończyło? W weekendy
zawsze były później ze względu na to, że uczniowie spali dosyć długo po całym
tygodniu nauki. Hermiona nałożyła na siebie cienką, różową bluzkę i granatowe
jeansy. Zrobiła sobie delikatny makijaż, a włosy związała w luźny kok.
Następnie wyszła na korytarz. Nie było tam dużo osób. Jedynie gdzieniegdzie
siedziały jakieś pary. To chyba jednak prawda, że, gdy nie ma się drugiej
połówki, to wszędzie widzi się zakochane pary. Dziwne było to, że Hermiona nie
czuła żadnych wyrzutów sumienia w związku z Ronem. Nie myślała też o nim jak o
chłopaku, z którym mogłaby się związać. To, że prawie pocałowała Malfoya… Nie
czuła się źle z tego powodu i nie odczuwała potrzeby, żeby powiedzieć o tym
Weasley’owi. Przecież nikt nie powiedział, że są parą. To był tylko jeden
pocałunek. Ale… Może dla Rona było to coś więcej? Nie. Nie może się tym
zadręczać. To ostatni rok i trzeba go wykorzystać. Dotarła w końcu do Wielkiej
Sali. Spojrzała na stół Gryffindoru, żeby sprawdzić gdzie siedzi Ginny. Lecz
jej tam nie było. Nagle usłyszała wołanie ze strony stołu Ślizgonów.
- Miona! Tutaj! – spojrzała w tamtą
stronę i zobaczyła kiwającego do niej Blaisa.
Niepewnie zaczęła podchodzić w tamtą stronę czując na sobie zdziwione wzroki
uczniów pozostałych domów oraz wściekłe spojrzenia Ślizgonek. Gdy znalazła się
przy stole. Zauważyła Ginny, która rozmawiała z… Pansy Parkinson?? I w dodatku
nie kłóciły się tylko śmiały. O co tu w ogóle chodzi?
- O. Cześć Hermiono. – powiedziała
Ginny, gdy na chwilę oderwała się od rozmowy z Pansy. – Przepraszam, że cię nie
obudziłam, ale tak słodko spałaś.
- Może mi ktoś wytłumaczyć o co tutaj
chodzi? – zapytała zdezorientowana szatynka. – Co Ginny robi przy tym stole? I
dlaczego tak dobrze dogaduje się z Parkinson.
- Oj Mionka nie przesadzaj. Sama
mówiłaś, że wszyscy powinniśmy się pogodzić. – powiedział Blaise.
- Tak, ale sądziłam, że tylko ja tak
myślę.
- Wiesz, że wujek Pansy jest mugolem?
– tym razem odezwała się ruda. – Siadaj musisz z nami pogadać. Nawet nie wiesz
ile rzeczy nas łączy.
Starsza Gryfonka usiadła między Ginny i Blaisem. Dopiero po chwili zauważyła,
że obok Diabła siedzi też Malfoy. Dziwne, że go wcześniej nie zauważyła. Może
dlatego, że nie był dla niej złośliwy jak zawsze? Widać było, że jest zmęczony.
No tak. Pewnie wczoraj z Zabinim jeszcze nieźle balowali. Nawet już po wycieczce
do Hogsmeade. Wyglądał jakby w każdej chwili miał usnąć używając swojego
talerza pełnego jajecznicy jako poduszki.
Po śniadaniu dwie Gryfonki pożegnały się ze Ślizgonami i poszły na błonia.
- Kto by pomyślał, że Parkinson może
być taka… normalna? – zaczęła ruda.
- Rzeczywiście. Ale… dalej nie wiem
jak to się stało, że zaczęłyście gadać ze sobą.
- Nie chciałam cię rano budzić, więc
od razu poszłam na śniadanie. – zaczęła opowiadać. - Po drodze spotkałam Pansy,
Blaise’a i Malfoya. Pytali się o ciebie, a raczej Draco pytał, i powiedziałam
im, że jeszcze śpisz. Diabeł powiedział, że skoro nie mam z kim usiąść to mogę
z nimi. No i się zgodziłam. Po drodze, nie uwierzysz, ale Pansy pierwsza się do
mnie odezwała. Pytała jak mi minęły wakacje i takie tam. Później powiedziała,
że chciałaby mnie za wszystko przeprosić i, że się zmieniła. Wyobrażasz sobie?
No, a potem okazało się, że mamy dużo wspólnych tematów. Kto by pomyślał?
Hermiona zaczęła nad tym rozmyślać. Czy to możliwe, żeby nawet tacy Ślizgoni
jak Malfoy, Zabini i Parkinson mogli się aż tak zmienić? Najwyraźniej ciężkie
czasy jakie teraz panują, zmieniają ludzi.
Resztę dnia Gryfonki spędziły na błoniach wracając do zamku tylko na posiłki.
Na zewnątrz było całkiem ciepło w porównaniu do ostatnich dni. Trzeba było z
tego korzystać zanim na dobre będzie zimno. Wracając z kolacji wpadły na Pansy.
- Cześć dziewczyny. – powiedziała z
uśmiechem.
- Cześć Pansy. – odpowiedziały chórem.
- Za tydzień w sobotę mamy imprezę w
Pokoju Wspólnym. Przyjdziecie?
- No nie wiem… Mam dużo nauki.
- Oj Hermiona przestań. Trochę
rozrywki ci się przyda. – namawiała Pansy.
- Właśnie. Chodź Miona. – Ginny
zrobiła proszącą minę.
- Dobrze. Ale nie będę siedzieć za
długo.
- Super. Będę na was czekała przed
Wielką Salą w sobotę o dwudziestej i zaprowadzę was do Pokoju Wspólnego.
Narazie. – skończyła i odeszła.
- Ale fajnie co?? – zaczęła Ginny. –
Zobaczysz jak cię odpicuję. Będziesz wyglądać ślicznie. – mówiła
podekscytowana.
Hermiona tylko się uśmiechnęła. Obie odeszły w stronę dormitorium.
***
- A ja ciągle nie rozumiem dlaczego wy
jesteście tacy mili dla Weasley i Granger. Przecież one są GRYFONKAMI. – Draco robił
swoim przyjaciołom wykład w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Dominowały tam zielony i
srebrny kolor. Nie było tu zbyt przytulnie.
- Powinieneś brać z nas przykład. Nie
zachowujmy się już jak dzieci. – zaczął Blaise.
- Właśnie. W pierwszej, drugiej klasie
może to nawet było fajne, ale Draco jesteśmy już dorośli. Nie możemy ciągle się
tak zachowywać. – mówiła Pansy.
- Jak kiedyś, gdy będziesz już dorosły
i spotkasz Pottera na ulicy to co?? Zaczniesz go wyzywać albo coś? Smoku. Czas
dorosnąć.
- Może i macie rację…
- No. – zaczęła zadowolona Pansy. –
Czyli nie będziesz miał nic przeciwko temu, że zaprosiłam je na imprezę?
- Co?? Rozumiem, że chcecie zakopać
topór wojenny, ale zapraszać je? – udawał, że jest zdenerwowany z tego powodu,
ale tak naprawdę cieszył się, że one przyjdą. Chociaż bardziej interesowało go
przyjście jednej z nich.
- Kiepski byłby z ciebie aktor Draco.
– zaśmiała się Parkinson. – Każdy widzi, że gapisz się cały czas na Granger.
- Właśnie, że nie. To ja już pójdę
spać, bo zmęczony jestem trochę. – powiedział i odszedł do dormitorium.
Pozostała dwójka wymieniła znaczące spojrzenia.
- Masz rację Pansy. Też zauważyłem, że
nasz Smoczuś ogląda się za Mioną.
- I co zamierzasz z tym zrobić. –
zapytała z ciekawością.
- Jak to co? Zeswatać ich. – zaśmiał
się.
- Myślisz, że to się uda?
- Wszystko co robię się udaje. A poza
tym nawet Wiewiórka mi pomaga.
- Ginny? Naprawdę? Jak będziecie
potrzebowali pomocy do powiedzcie. Z chęcią pomogę. A teraz spadam już spać.
Jutro poniedziałek. – zrobiła krzywą minę po czym znowu się uśmiechnęła i
odeszła. Blaise wstał ze szmaragdowego fotela i ruszył tam gdzie jeszcze przed
chwilą poszedł Draco.
***
- Cześć Miona.
Pierwszym co zobaczyła Hermiona po przebudzeniu była uśmiechnięta twarz Ginny.
Była sobota. Od dziwnego pojednania z Pansy minął już prawie tydzień. Tydzień
taki jak każdy poprzedni. Dużo lekcji. Dużo zadań domowych. Tylko patrole były
inne. Draco i Hermiona zaczęli rozmawiać. I nie tylko dokuczać sobie, ale
potrafili znaleźć również normalne tematy do rozmowy.
- Wiesz co dzisiaj za dzień? –
bardziej stwierdziła niż zapytała. – Sobota. A to oznacza…
- Tak wiem. Impreza u Ślizgonów. Ginny
ja naprawdę myślę, że zostanę tutaj i poczytam.
- Nie ma mowy. Musisz się w końcu
rozerwać.
Hermiona ze zrezygnowaną miną wstała z łóżka i udała się do łazienki. Przebrała
się tam i nałożyła delikatny makijaż. Gdy wyszła, razem z Ginny udały się na
śniadanie. Szły właśnie korytarzem pełnym uczniów.
- Miona! Ginny! – usłyszały wołanie
dobiegające z tyłu.
Obie Gryfonki odwróciły się i ujrzały Pansy.
- O cześć Pansy. – powiedziała ruda.
- Pamiętacie o imprezie dzisiaj?
Przyjdziecie tak?
- Tak przyjdziemy. – uśmiechnęła się
Hermiona.
- To super. Pamiętacie gdzie macie
czekać?
- Tak.
- Ok. To narazie. – pożegnała się z
nimi i odeszła.
Dwie przyjaciółki ruszyły dalej i weszły do Wielkiej Sali.
***
- Miona wyłaź już z tej łazienki!
Ginny stała przed drzwiami do łazienki w ich dormitorium. Była wyraźnie
zdenerwowana. Drzwi nagle otworzyły się i stanęła w nich Hermiona w czerwonym,
satynowym szlafroku i z mokrymi włosami.
- Już, już. Nie denerwuj się tak. Mamy
jeszcze dwie godziny.
- A ja mam do ubrania i mnie i ciebie,
więc przepuść mnie.
Szatynka odsunęła się, żeby jej przyjaciółka mogła przejść do łazienki. W
czasie, gdy Ginny się kąpała, Hermiona wysuszyła włosy różdżką i zaczęła
mieszać w szafie, a by poszukać czegoś do ubrania. Jednak po kilku minutach
poddała się i postanowiła poczekać na rudą. W końcu to ona bardziej się na tym
zna. Po piętnastu minutach Ginny wyszła z łazienki.
- A mnie pospieszałaś? – zapytała
Hermiona.
Młodsza Gryfonka nie odpowiedziała tylko zaczęła suszyć włosy tym samym
sposobem co jej przyjaciółka. Gdy skończyła, odezwała się.
- Ok. To teraz pokaż mi co masz w
szafie.
Obie dziewczyny zaczęły penetrować szafę w poszukiwaniu ubrań zarówno dla Hermiony
jak i dla Ginny. Po długim przymierzaniu, transmutowaniu i kłótniach co do tego
co powinny ubrać, miały przygotowane kreacje. Dla Hermiony – obcisła zielona
sukienka sięgająca do połowy ud z nie za małym, ale też nie za dużym dekoltem.
Dla Ginny natomiast – granatowa spódniczka sięgająca również do połowy ud i
luźna koszulka w sportowym stylu, z napisem ‘58’, która odkrywała jej brzuch.
Po założeniu swoich ubrań zaczęły się malować. A raczej Ginny zaczęła je
malować. Oczy Hermiony były podkreślone czarną kredką, na rzęsach miała dużą
ilość czarnego tuszu, a jej powieki były pomalowane ciemnym kolorem. Usta
natomiast miała w kolorze czerwieni. Wyglądała jak główna bohaterka serialu dla
mugoli ‘Zbuntowana nastolatka’. Ale
nie miała się czym przejmować, ponieważ Ginny była pomalowana identycznie. Obie
wyprostowały sobie włosy. Biżuterią dopełniły stroje. Hermiona ubrała srebrny
naszyjnik z wisiorkiem w kształcie kwiatka i pasujące do tego kolczyki, które
były w komplecie. Jej przyjaciółka ubrała długi łańcuszek z wisiorkiem nie
przypominającym kształtem niczego. Wyglądał jak kilka poplątanych ze sobą węży.
Przygotowane wzięły w ręce torebki, w których miały różdżki i kosmetyki,
założyły czarne szpilki i wyszły z dormitorium. Od razu zwróciły na siebie
spojrzenia chłopców znajdujących się w Pokoju Wspólnym. Nie zwracając na to
uwagi z gracją wyszły na korytarz.
- Ginny. Naprawdę nie uważasz, że te
stroje są zbyt odważne?
- Przestań już być tą grzeczną
dziewczynką z pierwszej klasy. Masz się wyszaleć. Doszły przed Wielką Salę pięć
minut przed dwudziestą. Pansy jeszcze nie było. Jednak punkt dwudziesta
Ślizgonka pojawiła się i zaprowadziła je do lochów gdzie znajdował się Pokój
Wspólny domu Slytherina. Gdy wreszcie się tam znalazły, weszły do środka
zauważyły masę bawiących się ludzi. Wokół było słychać głośną muzykę, a w oczy
błyskały kolorowe światła. Wyglądało tu jak na dyskotece.
- No to tak. Tam macie bar. – Pansy
próbowała przekrzyczeć muzykę i wskazała na koniec pokoju. – Zamówcie sobie
coś, a ja pójdę po chłopaków. – uśmiechnęła się i zniknęła.
Dwie Gryfonki poszły w kierunku pokazywanym przez Parkinson. Gdy tam podeszły,
usiadły na wysokich krzesłach.
- Dwa razy Ognistą poproszę. –
powiedziała Ginny.
Po otrzymaniu swoich drinków nie zdążyły nawet wypić jednego łyka, ponieważ
pojawili się przy nich Draco i Blaise.
- Cześć dziewczynki. – powiedział Zabini
i przytulił każdą z nich. – Wow. Wyglądacie cudnie.
- Dobra, dobra, dobra Diable. Nie
podlizuj się. – powiedział blondyn.
Miał na sobie fioletową koszulę rozpiętą pod szyją i ciemnogranatowe jeansy.
Gdy zobaczył Hermionę, nie mógł wyjść ze zdziwienia, ale nie pokazywał tego po
sobie. Kim jest ta dziewczyna i gdzie zabrała Granger?? Wyglądała zupełnie
inaczej niż ta kujonka z pierwszej klasy.
- Zatańczysz rudzielcu? – Blaise
szarmancko wyciągnął rękę do Ginny.
- Ależ oczywiście. – odpowiedziała i
podała mu rękę.
Chwilę potem oboje tańczyli w rytm muzyki na parkiecie. Draco usiadł na dawnym
miejscu Ginny.
- To… Co tam u ciebie Granger?
- W porządku. A u ciebie?
- Też.
Przez chwilę siedzieli w ciszy jakby onieśmieleni swoim towarzystwem.
-Fajna impreza. Diabeł się postarał.– zagadał
blondyn.
- Tak. – odpowiedziała Hermiona.
Nagle zauważyła jak w ich stronę idzie Joe. Zaraz. Joe? Co on tu robi?
- Cześć Hermiono. – powiedział, gdy
znalazł się obok nich. Zdawał się nie zauważać siedzącego obok Draco.
- Witaj Joe. – uśmiechnęła się.
- Zatańczysz? – wyciągnął do niej
rękę.
- Z przyjemnością. – odpowiedziała i
wstała z miejsca. Uśmiechnęła się jeszcze do blondyna i odeszła z Joe na
parkiet.
Piosenka zmieniła się na wolniejszą i wokół nich wirowały przytulone do siebie
pary. Puchon objął Hermionę w pasie, a ta położyła ręce na jego torsie. Oboje
zaczęli kołysać się w rytm wolnej muzyki.
***
‘Czy ona musi tak ładnie wyglądać? Na co
dzień jest ładna, ale teraz… O Merlinie!’ Draco męczył się ze
swoimi myślami patrząc jak Gryfonka tańczy z Joe. Właśnie. ONA TAŃCZY Z TYM
GŁUPIM PUCHONEM! Kto go tu w ogóle zaprosił. Już on sobie pogada z nim kiedyś
na osobności. Nie, żeby był zazdrosny czy coś. Po prostu polubił nawet Granger.
Tak. Polubił. Nic więcej. I nie chce, żeby jakiś niewiadomo kto z nią tańczył.
A może to jest szpieg Voldemorta?? Tak. On na pewno jest jakiś dziwny. Trzeba
jej otworzyć oczy zanim on coś jej zrobi. Nie zastanawiając się dłużej wstał i
ruszył w ich w stronę.
- Odbijamy. – powiedział tuż za
plecami Puchona, który zapatrzony w swoją towarzyszkę podskoczył lekko
wystraszony.
- Ale ja… My… Jeszcze.
- Odbijamy. – powtórzył blondyn, a Joe
z zawiedzioną miną odszedł.
Teraz Draco objął Gryfonkę w pasie i zaczęli się kołysać
- No i dlaczego to zrobiłeś? –
zapytała oburzona Hermiona.
- Nie musisz mi dziękować Granger.
- Dziękować??
- Jeszcze nie widzisz, że ten cały
koleś jest jakiś podejrzany?
- Podejrzany?? Proszę cię nie
rozśmieszaj mnie.
Muzyka właśnie ucichła, ale blondyn nie puścił Gryfonki. Chwilę patrzyli
jeszcze sobie w oczy.
- Puścisz mnie kiedyś? – oprzytomniła
Hermiona.
‘Najlepiej nigdy,’ pomyślał Draco,
ale puścił ją.
- Dzięki za taniec. – powiedziała. – A
teraz, jeżeli oczywiście pozwolisz, pójdę przeprosić Joe.
- A idź gdzie chcesz. Ja cię nie
zatrzymuję.
Szatynka odwróciła się i poszukała wzrokiem Puchona, który siedział przy barze
ze smętną miną.
Blondyn jeszcze długo czuł ciepło jej ciała i zapach jej perfum. Otrząsnął się
szybko i poszedł usiąść na szmaragdowej kanapie umieszczonej pod ścianą. Wciąż
obserwując Gryfonkę rozmawiającą z tym dziwnym Puchonem. Co ona w nim widzi?
Przecież jest taki… nijaki.
***
Impreza
rozkręciła się na dobre. Ginny tańczyła cały czas z Blaisem, a Hermiona głównie
z Draco, który dziwnym trafem pojawiał się zawsze, gdy jakiś inny chłopak chciał
zatańczyć z Gryfonką lub chociaż przysiadł się do niej i zaczął z nią
rozmawiać. Mimo tego szatynka dobrze się bawiła. Malfoy potrafił nieźle
tańczyć. Obydwoje czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Po każdym tańcu szli
odpocząć do baru gdzie rozmawiali o wszystkim i o niczym. Jednak wszystko co
dobre kiedyś się kończy. Była już druga w nocy, więc Gryfonki postanowiły
wrócić do dormitorium. Diabeł i Smok chcieli je odprowadzić lecz one nie
zgodziły się. Przecież nie są małymi dziewczynkami, które trzeba pilnować na
każdym kroku. Ale są przecież dużymi i niezbyt trzeźwymi teraz dziewczynkami.
Jednak one nie ustąpiły. Obie pożegnały się z dwoma Ślizgonami jak i z Pansy,
podziękowały za zaproszenie i wyszły. W połowie drogi do Pokoju Wspólnego Ginny
sobie o czymś przypomniała.
- Miona. – zatrzymała się, a jej
przyjaciółka zrobiła to samo. – Zapomniałam torebki. Muszę wrócić.
- Ok. Poczekać tu na ciebie?
- Jak chcesz to możesz. – powiedziała
i odeszła.
Hermiona stała teraz sama na środku korytarza. Po chwili wydawało jej się, że
coś usłyszała, ale, gdy się odwróciła niczego ani nikogo nie zauważyła.
Wzruszyła tylko ramionami. Nagle usłyszała coraz głośniejszy odgłos kroków.
Pomyślała, że to pewnie Ginny. Zaraz… Czy Ginny idzie z kimś? Przecież słychać
kroki kilku osób. Niestety w ciemności niczego nie widziała. Wyjmowała już
różdżkę z zamiarem powiedzenia ‘Lumos’,
lecz nagle ktoś przytknął do jej ust szmatkę nasączoną eliksirem Słodkiego Snu. Ostatnim co usłyszała
przed zaśnięciem, było tylko zdanie. ‘Witaj
Szlamo’.
Świetny rozdział. Jestem ciekawa kolejnego rozdziału, Draco rzekomo nie zazdrosny o Hermionę, super:)
OdpowiedzUsuńNo, no.:D
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem.:D
Draco jak jest zazdrosny,to nadal jest słitaśny. Co do końcówki.. No chyba nie Wieprzlej ją zaatakował?:D
Czekam na kolejny.
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Nie, to nie on ;) na razie szuka horkruksów z Harrym xdd
UsuńDziękuję za komentarz ;D
Pozdrawiam ;)
Jakaś głupia blondynka z "TEAM DRACUŚ" ??? :D
UsuńNo prawie :P Tzn. tak w połowie, bo są dwie i jedna jest blondynką :D
UsuńO super rozdział <3 Widzę że szykuje się już coś poważniejszego, jakąś akcja. To lubię. Ale najbardziej Draco i Hermione w jednej scenie <3
OdpowiedzUsuńciekawie sie zapowiada :D
OdpowiedzUsuńCudo.... Dlaczego ty tak super piszesz ? ♥
OdpowiedzUsuńWitam ! Miło mi poinformować iż zostałaś przeze mnie nominowana do The Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów pod tym adresem :
http://yourwonderwalls.blogspot.com/2013/09/the-versatile-blogger.html
Pozdrawiam,
heavy dutti xx
41 Year Old Software Consultant Hedwig O'hannigan, Hailing From Maple Enjoys Watching Movies Like "Swarm, The" And Flag Football. Took A Trip To Mana Pools National Park And Drives A Xterra. Przeczytaj Caly Artykul
OdpowiedzUsuńdobry prawnik od prawa pracy rzeszow
OdpowiedzUsuń