czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 2 Spotkanie na Pokątnej

Witam :)
Wiem. Trochę późno, ale mam nadzieję, że wybaczycie :D
Rozdział niezabetowany, ale jak już otrzymam zabetowaną wersję to go zamienię :D
I mam też nadzieję, że skomentujeciee, bo wena nie sprzyja :/
Biorąc pod uwagę to wyżej (wena) nie wiem kiedy kolejny rozdział ;3
No to życzę wam przyjemnej lektury :)
~Lumos Maxima



   -Na pewno macie wszystko? – zapytała pani Weasley.

   - Tak mamo. Pytasz się już trzeci raz. – odpowiedział Ron.
Razem ze swoim przyjacielem szykowali się do wyjazdu. Mieli przygotowane małe plecaki, ale znajdowało się w nich bardzo dużo rzeczy. Hermiona użyła po prostu zaklęcia Pomniejszającego. 
   - Boże. Tak się o was będę bała. Musicie często pisać, żebym wiedziała, że nic wam nie jest. – odezwała się znowu mama Rona.
   - Dobrze pani Weasley. A propos listów. Będziemy się podpisywać James i Artur. Tak dla bezpieczeństwa. Chyba zgadniecie który to który?
Molly Weasley podeszła do nich i przytuliła każdego mocno. Była bliska płaczu. Jej mąż uścisnął Harry’emu dłoń, a swojego syna przytulił jak nigdy przedtem.
   - Uważajcie na siebie. – powiedział.
Bliźniacy wyglądali jakby niezbyt  przejmowali się wyjazdem chłopaków,
   - Uważajcie tylko na szmalcowników… – zaczął Fred.
   -…Greyback lubi takich młodych chłopców. – dokończył George.
Obaj się zaśmiali.
   -Dobrze. Zostawimy was na razie samych. – powiedziała pani Weasley do Harry’ego, Rona, Hermiony i Ginny. W jej oczach już nie było łez. Znajdowały się one natomiast na jej policzkach. Powoli weszła do domu przytulając się do męża.
Wokół przyjaciół słychać było śpiew ptaków. Słońce powoli zachodziło. Chłopacy chcieli wyruszyć wieczorem, żeby nikt ich tak łatwo nie zauważył. Hermiona i Ginny stały naprzeciwko nich. Wszyscy byli smutni. Wiedzieli, że nie zobaczą się szybko. Siostra Rona przytuliła mocno Harry’ego.
   - Będę za tobą tęsknić. – powiedziała przez łzy.
   - Ja za Toba też, kochanie. – odpowiedział.
Przytulali się długo, po czym pocałowali się tak jakby mieli się już nigdy nie zobaczyć.
Ron przytulił Hermionę z całej siły.
   Wrócimy pod koniec roku szkolnego. – wyszeptał, żeby ją pocieszyć. – Nawet nie wiesz jak będę tęsknił. 
W jego oczach można było zauważyć łzy co było do niego niepodobne.
Przytulał ją coraz mocniej. Tak jakby nigdy nie chciał jej już wypuścić. Nachylił lekko głowę. Jego usta były bardzo blisko ust Hermiony. Nagle pocałował ją delikatnie. Od dłuższego czasu marzył o tej chwili. Chciał, żeby trwała jak najdłużej. Nie wiedział nawet ja długo już się całują. Było mu dobrze. Czuł się bezpiecznie. To samo odczuwała Hermiona. Gdy ją wreszcie puścił, spojrzał jej głęboko w oczy i uśmiechnął się. Ona odwzajemniła ten uśmiech. Po chwili podeszła do nich Ginny. Chciała pożegnać się z bratem więc Hermiona odeszła od nich i podeszła do Harry’ego.
   - Chyba nas rozumiesz? – zapytał Harry.
   - Tak. Wiem, że chcecie dla mnie dobrze. Ale widzę was na balu z okazji zakończenia siódmej klasy. – zaśmiała się i przytuliła Harry’ego.
W końcu na podwórko znowu wyszła reszta domowników. Harry i Ron wsiedli na miotły. Pan Weasley ciągle przytulał swoją żonę. Widać było, że ona nie pogodziła się jeszcze z myślą o odejściu chłopaków.
Ron siedząc na miotle, spojrzał jeszcze raz na Hermionę. Widać było, że nie chce jej zostawiać. Czuł, że przez to może ją stracić. Chciał ją mieć cały czas przy sobie.
Dwójka przyjaciół odbiła się od ziemi. Unosili się chwilę. Potem pokiwali wszystkim zgromadzonym przed domem.
   - Do zobaczenia! – krzyknęli i odlecieli.
   - Pa chłopcy. – szepnęła pani Weasley, chociaż ich już dawno nie było widać. 
Wszyscy jeszcze długo patrzyli w niebo. Jakby mieli nadzieję, że Harry i Ron wrócą.
   - Chodźcie do środka. Robi się zimno. – powiedziała wreszcie mama Hermiony.
   - Właśnie Mionka. Chodź spać. Jutro lecimy na Pokątną. Muszę kupić jeszcze kilka rzeczy na eliksiry. –odezwała się Ginny.
Wszyscy weszli do Nory. Nie siedzieli długo razem. Każdy chciał już odpocząć po tym dniu. Leżąc w łóżku Hermiona długo myślała o tym co się wydarzyło. O pocałunku z Ronem. Była szczęśliwa, ale gdzieś w głębi nie była pewna, czy czuje do niego to samo co on do niej. Co jeśli tylko jej się wydaje, że go kocha? Może jest tylko zauroczona przez ten pocałunek. Z tą niepewnością zasnęła. Przecież ma jeszcze przed sobą cały rok szkolny, żeby o tym pomyśleć. Zawsze przecież może się coś zmienić.



***

Draco sprawdzał właśnie czy kupił wszystko. Chciał się potem położyć. Był bardzo zmęczony.

   - Korzeń imbiru… Jest. – sprawdzał wśród zakupionych rzeczy. W ręku trzymając listę ze szkoły z potrzebnymi produktami.
   - Figi Abisyńskie… Są.
   - Skórka boomslanga… - rozejrzał się, ale nigdzie nie mógł jej zauważyć. – Jestem pewien, że to kupiłem. Trzeba będzie jutro znowu przenieść się na Pokątną.
Cieszył się z tego, że znowu będzie mógł wyrwać się z domu. Poszedł powiedzieć o tym swojej mamie. Gdy wszedł do salonu zauważył ją siedzącą na kanapie. Rozmawiała ona z kobietą o czarnej burzy loków, zabójczynią ojca chrzestnego Harry’ego Pottera – Bellatrix Lestrange.
   - Draco. – powiedziała – Co cię tu sprowadza?
Blondyn niezbyt ją lubił. Na siłę próbowała zrobić z niego prawdziwego śmierciożercę. 
   - Chciałem tylko… - przeniósł wzrok z Belatrix na swoją matkę. – Zapomniałem kupić skórki boomslanga. Możemy jutro wybrać się na Pokątną?
Przy matce, Draco był nie do poznania. Gdyby zobaczyli go teraz ci wszyscy, którzy uważają, że Draco potrafi tylko każdego obrażać, zdziwiliby się.
   - Jutro nie mogę. Będziesz musiał lecieć sam.
   - W porządku.
   - Dobranoc Kochanie. – powiedziała troskliwie Narcyza.
   - Dobranoc mamo. – odpowiedział, po czym widząc wymowne spojrzenie Bellatrix dodał – Dobranoc ciociu.
Poszedł do swojego pokoju i położył się szczęśliwy, ze jutro nie musi siedzieć w domu.
***

   - Miona! Mionka wstawaj.

Hermiona poczuła ja ktoś potrząsa jej ramieniem. Powoli otworzyła oczy i zobaczyła niewyraźny obraz przyjaciółki. Była ona już ubrana i najwidoczniej gotowa do wyjścia. 
   - Wstawaj, zjedz śniadanie i lecimy. – powiedziała Ginny.
Hermiona powoli usiadła.
   - Dobrze tylko pójdę do łazienki. – powiedziała ziewając.
   - Ok. Czekam na dole.
Chwilę po tym jak Ginny wyszła z pokoju, można było usłyszeć odgłos zbiegania po schodach. Nie od razu do Hermiony doszło to co się wczoraj stało. Harry i Ron odlecieli. Nie ma już przy niej jej najbliższych przyjaciół, którym zawsze ufała, którzy wspierali ją. Teraz zostali jej tylko Ginny, Luna i Neville. Wzięła ciuchy, kosmetyczkę i poszła do łazienki. Usiadła na brzegu wanny. Próbował sobie przypomnieć co jej się śniło, ale nie mogła. Pamiętała tylko, ze na pewno śnił jej się Ron, ale też ktoś jeszcze. Ktoś kogo nie lubiła. Ktoś kto ją irytował. No tak. Malfoy. Tylko co on robił w tym śnie? Wiedziała, że sobie tego nie przypomni, więc wstała i zaczęła się ubierać. Ubrana popatrzyła w lustro. Zauważyła, ze ma lekko podpuchnięte oczy. Płakała wczoraj dosyć długo. Szybko ukryła to pod makijażem i  zeszła na dół, by zjeść śniadanie. Przy stole siedzieli już wszyscy. Oczywiście nie licząc Harry’ego i Rona. 
   - Dzień dobry. – powiedziała Hermiona siadając.
   - Witaj kochanie – powiedziała jej mama – jak ci się spało?
   - Dobrze. – uśmiechnęła się. 
   - Jedz szybko i ruszmy na zakupy. – powiedziała jej przyjaciółka.
***

Draco był już po śniadaniu gotowy do drogi.

   - Będę za około dwie godziny. – powiedział do swojej mamy.
   - Nie spiesz się. – odpowiedziała Narcyza dając mu dużo galeonów.
Ruszył w stronę kominka. Na mosiężnym stoliku obok, stał woreczek. W środku miał coś podobnego do popiołu. Był to proszek Fiuu. Draco nabrał garść i  wszedł do kominka. Wyrzucił proszek z rąk tak jakby chciał odbić go od ziemi.
   - Na Pokątną! – krzyknął.
Z kominka wyleciał tylko dyma. Blondyn leciał już mijając kominki innych czarodziei. Nie minęła nawet chwila, a Draco wylądował w jednym ze sklepów na Pokątnej. Gdy się rozejrzał, zauważył, że znalazł się w sklepie Madame Malkin, tam gdzie po raz pierwszy spotkał Pottera. Wyszedł stamtąd szybko, korzystając z tego, że właścicielki sklepu nie ma w pobliżu. Chciał po prostu uniknąć różnych pytań typu: ‘Co tam u rodziców?’ Co miał odpowiadać? ‘To co zawsze. Próbują zniszczyć magiczny świat’? Wyszedł na ulicę pełną czarodziei. Spojrzał ile ma pieniędzy. Sporo. Wystarczy, żeby kupić coś słodkiego. Ruszył w stronę kawiarni z ochotą na babeczki dyniowe.
***

   - Ok Mionka. Ty lecisz pierwsza. Jakbyśmy wylądowały w innych miejscach, spotkamy się przed kawiarnią. Wiesz, tam gdzie zawsze spotykamy się z Luną i Nevillem w czasie wakacji. – powiedziała Ginny. 

   - Dobra. – odpowiedziała Herm biorąc garść proszku i wchodząc do kominka.
   - Na Pokątną! – krzyknęła i rzuciła proszek.
Po chwili poczuła jak coś ciągnie ją w górę. Nie było jej to obce. Często używała tego środka transportu. Mijała kominek za kominkiem. Nagle wylądowała. Znalazła się w księgarni Esy Floresy. Było tam dużo ludzi, ale nikt jej nawet nie zauważył. Wszyscy byli zajęci zakupami. Stanęła przy kominku czekając na Ginny, ale przyjaciółka długo się nie pojawiała, więc Hermiona pomyślała, ze pewnie wylądowała w innym miejscu. Wyszła z księgarni i ruszyła w stronę miejsca, gdzie miały się spotkać.  Kawiarnia była, można powiedzieć, nowa. Wybudowali ją na Pokątnej dwa lata temu. Właścicielami było stare małżeństwo czarodziejów – państwo Skyflower. Byli oni bardzo mili i zawsze dawali czekoladową żabę gratis do każdego zamówienia, co bardzo cieszyło Rona. Każdy czarodziej lubił spędzać tam czas. Hermiona rozejrzała się. Mijała dużo uczniów. Najwięcej było przyszłych pierwszoroczniaków, którzy byli zaskoczeni wszystkim co zobaczyli. Już za dwa dni będą zaskoczeni jeszcze bardziej, kiedy to zobaczą Hogwart. Przechodziła obok sklepu z miotłami. Na wystawie stała najnowsza miotła – Zmiatacz 3000. Harry pewnie chciałby to zobaczyć. Miona w końcu znalazła się przed kawiarnią. Był to wysoki budynek o jasnych i ciepłych barwach. W środku jak i na zewnątrz przy stolikach siedziało dużo ludzi i korzystało z ostatnich dni wakacji. Stanęła przed drzwiami i czekała ma przyjaciółkę. Do kawiarni wchodziło dużo czarodziei. Stała tak szukając wzrokiem Ginny. Nigdzie jej nie było widać. Nagle wśród tłumu zauważyła głowę o włosach tak jasnych, że słońce odbijało się od nich jak od lustra. ‘Że też on musi tu być’ pomyślała szatynka. W końcu cała postać wyłoniła się z tłumu czarodziei. Draco prezentował się wspaniale w długiej czarnej szacie, ale Hermiona udawała, może nawet sama przed sobą, że tego nie zauważa. Blondyn był coraz bliżej, ale zdawał się jej nie zauważać. 
   - Ooo. Granger. – powiedział, gdy znalazł się obok niej.
‘A niech to. Jednak mnie zauważył’. pomyślała
   - Tak Malfoy. Masz jeszcze dobry wzrok.
   - Czekasz na twojego Weasleya i jego koleżkę Pottera? – wypowiadał ich nazwiska z pogardą.
   - Na pewno nie na takie tchórzofretki jak ty. – odgryzła się Hermiona.
   - O. Już zaczynasz? Rok szkolny się jeszcze nie zaczął. Nie musisz się wywyższać.
   - Idź już sobie do tych twoich przygłupich koleżków.
   - Tak się składa, że jestem sam. Tak samo jak ty. Kupujesz coś czy nie stać cię jak Weasleya? Z resztą nieważne. Nie będę z tobą gadał. – chciał już odchodzić, ale jeszcze się odwrócił. – Ach. Zapomniałem ci powiedzieć. Zostałem prefektem naczelnym, więc teraz mam nad tobą, jak również nad innymi ofiarami losu, swego rodzaju władzę. – powiedział, po czym wszedł do kawiarni.
Hermiona stała jak wryta. Wpatrywała się w jeden punkt. Już wiedziała kto będzie jej partnerem. Dlaczego akurat on? Każdy tylko nie on. Jej wyraz twarzy pokazywał przerażenie, a nawet strach. 
     Zostałem prefektem naczelnym…
Tylko to zdanie chodziło jej po głowie.
   - Miona? – usłyszała gdzieś, jakby w głowie, przytłumiony głos Ginny. Mało jaki dźwięk dochodził teraz do jej uszu. 
   - Sorki, że tak późno, ale w domu mama jeszcze dawała m wskazówki, żebyśmy uważały na śmierciożerców i takie tam. – powiedziała oddychając szybko. Najwyraźniej biegła. – Wszystko w porządku? – zapytała widząc twarz przyjaciółki. 
   - Spotkałam Malfoya. – powiedziała Hermiona patrząc na przyjaciółkę.
   - I co? Co takiego powiedział? Nie przejmuj się nim. To dupek.
   - On… on będzie prefektem naczelnym. Razem ze mną. Rozumiesz? Codziennie trzy godziny z Malfoyem. Ja nie wytrzymam.
   - Naprawdę? Biedactwo. Współczuję ci bardzo. – powiedziała Ginny przytulając Hermionę. – Musisz dać radę. Pamiętaj, ze zawsze masz mnie.

5 komentarzy:

  1. Ohh taki sam nick jak ja :D
    Podoba mi się rozdział, choć za wiele nie wnosi do fabuły, tak myśle. /ale jest napisany zwięźle i lekko i fajnie się czyta.
    Dość dużo blogów opiera się na akcji, że Hermiona i Draco zostają prefektami naczelnymi, ale myślę, że ty mnie zaskoczysz ;)
    A kiedy nowy rozdział?
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tak. Ten rozdział wiele nie wnosi :) Myślę, ze kolejny też, bo się dopiero rozkręca :D
      Wiem, że w wielu blogach Draco i Hermiona zostają prefektami naczelnymi i myślę, że to ich bardziej zbliża :3
      Termin następnego rozdziału zależy od ilości komentarzy, bo coś mi wena nie odpisuje, a one jakoś tak motywują do działania :P
      Pozdrawiam :3
      ~Lumos Maxima (nie jedyna jak widzę ;p)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest ciekawy, przejrzysty. Jak na moje oko trochę za mało opisów, chociaż... W sumie to jest dobry, tylko ja zawsze muszę się do czegoś przyczepić. Haha, jestem niezastąpiona.
    Niezbyt podoba mi się perspektywa podzielona na dwie osoby, bo zazwyczaj takiej nie używam (a jeśli używam to rzadko).
    Widzę, że nie masz problemów z doborem słów, ortografią, interpunkcją i całą resztą, a to jest na plus dla ciebie.
    W każdym bądź razie to tylko moje zdanie, które niewiele znaczy pośród tłumów.
    Zapraszam do siebie - http://hogwart-is-our-home.blogspot.com/ + Pozdrawiam. ;3
    ~ Bijaczka. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ty taka jesteś. Ja również jestem czepliwa, ale może to wynika z tego, że od siebie też sporo wymagam.
      Ostatnio odseparowałem się trochę od czytania Dramione i przestawiłam się na kryminały psychologiczne, ale dzisiaj postanowiłam się przyjrzeć trochę twojej pracy. Spotkanie z Malfoyem było nawet ciekawe. Przeczytam jeszcze jeden rozdział.

      Usuń