Witam :)
Wiem. Trochę późno, ale mam nadzieję, że wybaczycie :D
Rozdział niezabetowany, ale jak już otrzymam zabetowaną wersję to go zamienię :D
I mam też nadzieję, że skomentujeciee, bo wena nie sprzyja :/
Biorąc pod uwagę to wyżej (wena) nie wiem kiedy kolejny rozdział ;3
No to życzę wam przyjemnej lektury :)
~Lumos Maxima
-Na pewno macie wszystko? – zapytała pani
Weasley.
- Tak mamo. Pytasz się już trzeci raz.
– odpowiedział Ron.
Razem ze swoim przyjacielem szykowali się do wyjazdu. Mieli przygotowane małe
plecaki, ale znajdowało się w nich bardzo dużo rzeczy. Hermiona użyła po prostu
zaklęcia Pomniejszającego.
- Boże. Tak się o was będę bała.
Musicie często pisać, żebym wiedziała, że nic wam nie jest. – odezwała się
znowu mama Rona.
- Dobrze pani Weasley. A propos
listów. Będziemy się podpisywać James i Artur. Tak dla bezpieczeństwa. Chyba
zgadniecie który to który?
Molly Weasley podeszła do nich i przytuliła każdego mocno. Była bliska płaczu.
Jej mąż uścisnął Harry’emu dłoń, a swojego syna przytulił jak nigdy przedtem.
- Uważajcie na siebie. – powiedział.
Bliźniacy wyglądali jakby niezbyt
przejmowali się wyjazdem chłopaków,
- Uważajcie tylko na szmalcowników… –
zaczął Fred.
-…Greyback lubi takich młodych
chłopców. – dokończył George.
Obaj się zaśmiali.
-Dobrze. Zostawimy was na razie
samych. – powiedziała pani Weasley do Harry’ego, Rona, Hermiony i Ginny. W jej
oczach już nie było łez. Znajdowały się one natomiast na jej policzkach. Powoli
weszła do domu przytulając się do męża.
Wokół przyjaciół słychać było śpiew ptaków. Słońce powoli zachodziło. Chłopacy
chcieli wyruszyć wieczorem, żeby nikt ich tak łatwo nie zauważył. Hermiona i
Ginny stały naprzeciwko nich. Wszyscy byli smutni. Wiedzieli, że nie zobaczą
się szybko. Siostra Rona przytuliła mocno Harry’ego.
- Będę za tobą tęsknić. – powiedziała
przez łzy.
- Ja za Toba też, kochanie. –
odpowiedział.
Przytulali się długo, po czym pocałowali się tak jakby mieli się już nigdy nie
zobaczyć.
Ron przytulił Hermionę z całej siły.
Wrócimy pod koniec roku szkolnego. –
wyszeptał, żeby ją pocieszyć. – Nawet nie wiesz jak będę tęsknił.
W jego oczach można było zauważyć łzy co było do niego niepodobne.
Przytulał ją coraz mocniej. Tak jakby nigdy nie chciał jej już wypuścić.
Nachylił lekko głowę. Jego usta były bardzo blisko ust Hermiony. Nagle
pocałował ją delikatnie. Od dłuższego czasu marzył o tej chwili. Chciał, żeby
trwała jak najdłużej. Nie wiedział nawet ja długo już się całują. Było mu
dobrze. Czuł się bezpiecznie. To samo odczuwała Hermiona. Gdy ją wreszcie
puścił, spojrzał jej głęboko w oczy i uśmiechnął się. Ona odwzajemniła ten
uśmiech. Po chwili podeszła do nich Ginny. Chciała pożegnać się z bratem więc
Hermiona odeszła od nich i podeszła do Harry’ego.
- Chyba nas rozumiesz? – zapytał
Harry.
- Tak. Wiem, że chcecie dla mnie
dobrze. Ale widzę was na balu z okazji zakończenia siódmej klasy. – zaśmiała
się i przytuliła Harry’ego.
W końcu na podwórko znowu wyszła reszta domowników. Harry i Ron wsiedli na
miotły. Pan Weasley ciągle przytulał swoją żonę. Widać było, że ona nie
pogodziła się jeszcze z myślą o odejściu chłopaków.
Ron siedząc na miotle, spojrzał jeszcze raz na Hermionę. Widać było, że nie
chce jej zostawiać. Czuł, że przez to może ją stracić. Chciał ją mieć cały czas
przy sobie.
Dwójka przyjaciół odbiła się od ziemi. Unosili się chwilę. Potem pokiwali
wszystkim zgromadzonym przed domem.
- Do zobaczenia! – krzyknęli i odlecieli.
- Pa chłopcy. – szepnęła pani Weasley,
chociaż ich już dawno nie było widać.
Wszyscy jeszcze długo patrzyli w niebo. Jakby mieli nadzieję, że Harry i Ron
wrócą.
- Chodźcie do środka. Robi się zimno.
– powiedziała wreszcie mama Hermiony.
- Właśnie Mionka. Chodź spać. Jutro
lecimy na Pokątną. Muszę kupić jeszcze kilka rzeczy na eliksiry. –odezwała się
Ginny.
Wszyscy weszli do Nory. Nie siedzieli długo razem. Każdy chciał już odpocząć po
tym dniu. Leżąc w łóżku Hermiona długo myślała o tym co się wydarzyło. O
pocałunku z Ronem. Była szczęśliwa, ale gdzieś w głębi nie była pewna, czy
czuje do niego to samo co on do niej. Co jeśli tylko jej się wydaje, że go
kocha? Może jest tylko zauroczona przez ten pocałunek. Z tą niepewnością
zasnęła. Przecież ma jeszcze przed sobą cały rok szkolny, żeby o tym pomyśleć.
Zawsze przecież może się coś zmienić.
***
Draco sprawdzał
właśnie czy kupił wszystko. Chciał się potem położyć. Był bardzo zmęczony.
- Korzeń imbiru… Jest. – sprawdzał
wśród zakupionych rzeczy. W ręku trzymając listę ze szkoły z potrzebnymi
produktami.
- Figi Abisyńskie… Są.
- Skórka boomslanga… - rozejrzał się,
ale nigdzie nie mógł jej zauważyć. – Jestem pewien, że to kupiłem. Trzeba
będzie jutro znowu przenieść się na Pokątną.
Cieszył się z tego, że znowu będzie mógł wyrwać się z domu. Poszedł powiedzieć
o tym swojej mamie. Gdy wszedł do salonu zauważył ją siedzącą na kanapie.
Rozmawiała ona z kobietą o czarnej burzy loków, zabójczynią ojca chrzestnego
Harry’ego Pottera – Bellatrix Lestrange.
- Draco. – powiedziała – Co cię tu
sprowadza?
Blondyn niezbyt ją lubił. Na siłę próbowała zrobić z niego prawdziwego
śmierciożercę.
- Chciałem tylko… - przeniósł wzrok z
Belatrix na swoją matkę. – Zapomniałem kupić skórki boomslanga. Możemy jutro
wybrać się na Pokątną?
Przy matce, Draco był nie do poznania. Gdyby zobaczyli go teraz ci wszyscy,
którzy uważają, że Draco potrafi tylko każdego obrażać, zdziwiliby się.
- Jutro nie mogę. Będziesz musiał lecieć
sam.
- W porządku.
- Dobranoc Kochanie. – powiedziała
troskliwie Narcyza.
- Dobranoc mamo. – odpowiedział, po
czym widząc wymowne spojrzenie Bellatrix dodał – Dobranoc ciociu.
Poszedł do swojego pokoju i położył się szczęśliwy, ze jutro nie musi siedzieć
w domu.
***
- Miona! Mionka wstawaj.
Hermiona poczuła ja ktoś potrząsa jej ramieniem. Powoli otworzyła oczy i
zobaczyła niewyraźny obraz przyjaciółki. Była ona już ubrana i najwidoczniej
gotowa do wyjścia.
- Wstawaj, zjedz śniadanie i lecimy. –
powiedziała Ginny.
Hermiona powoli usiadła.
- Dobrze tylko pójdę do łazienki. –
powiedziała ziewając.
- Ok. Czekam na dole.
Chwilę po tym jak Ginny wyszła z pokoju, można było usłyszeć odgłos zbiegania
po schodach. Nie od razu do Hermiony doszło to co się wczoraj stało. Harry i
Ron odlecieli. Nie ma już przy niej jej najbliższych przyjaciół, którym zawsze
ufała, którzy wspierali ją. Teraz zostali jej tylko Ginny, Luna i Neville.
Wzięła ciuchy, kosmetyczkę i poszła do łazienki. Usiadła na brzegu wanny.
Próbował sobie przypomnieć co jej się śniło, ale nie mogła. Pamiętała tylko, ze
na pewno śnił jej się Ron, ale też ktoś jeszcze. Ktoś kogo nie lubiła. Ktoś kto
ją irytował. No tak. Malfoy. Tylko co on robił w tym śnie? Wiedziała, że sobie
tego nie przypomni, więc wstała i zaczęła się ubierać. Ubrana popatrzyła w
lustro. Zauważyła, ze ma lekko podpuchnięte oczy. Płakała wczoraj dosyć długo.
Szybko ukryła to pod makijażem i zeszła
na dół, by zjeść śniadanie. Przy stole siedzieli już wszyscy. Oczywiście nie
licząc Harry’ego i Rona.
- Dzień dobry. – powiedziała Hermiona
siadając.
- Witaj kochanie – powiedziała jej
mama – jak ci się spało?
- Dobrze. – uśmiechnęła się.
- Jedz szybko i ruszmy na zakupy. –
powiedziała jej przyjaciółka.
***
Draco był już po
śniadaniu gotowy do drogi.
- Będę za około dwie godziny. –
powiedział do swojej mamy.
- Nie spiesz się. – odpowiedziała
Narcyza dając mu dużo galeonów.
Ruszył w stronę kominka. Na mosiężnym stoliku obok, stał woreczek. W środku
miał coś podobnego do popiołu. Był to proszek Fiuu. Draco nabrał garść i wszedł do kominka. Wyrzucił proszek z rąk tak
jakby chciał odbić go od ziemi.
- Na Pokątną! – krzyknął.
Z kominka wyleciał tylko dyma. Blondyn leciał już mijając kominki innych
czarodziei. Nie minęła nawet chwila, a Draco wylądował w jednym ze sklepów na
Pokątnej. Gdy się rozejrzał, zauważył, że znalazł się w sklepie Madame Malkin,
tam gdzie po raz pierwszy spotkał Pottera. Wyszedł stamtąd szybko, korzystając
z tego, że właścicielki sklepu nie ma w pobliżu. Chciał po prostu uniknąć
różnych pytań typu: ‘Co tam u rodziców?’ Co miał odpowiadać? ‘To co zawsze.
Próbują zniszczyć magiczny świat’? Wyszedł na ulicę pełną czarodziei. Spojrzał
ile ma pieniędzy. Sporo. Wystarczy, żeby kupić coś słodkiego. Ruszył w stronę
kawiarni z ochotą na babeczki dyniowe.
***
- Ok Mionka. Ty lecisz pierwsza. Jakbyśmy
wylądowały w innych miejscach, spotkamy się przed kawiarnią. Wiesz, tam gdzie
zawsze spotykamy się z Luną i Nevillem w czasie wakacji. – powiedziała Ginny.
- Dobra. – odpowiedziała Herm biorąc garść
proszku i wchodząc do kominka.
- Na Pokątną! – krzyknęła i rzuciła
proszek.
Po chwili poczuła jak coś ciągnie ją w górę. Nie było jej to obce. Często
używała tego środka transportu. Mijała kominek za kominkiem. Nagle wylądowała.
Znalazła się w księgarni Esy Floresy. Było tam dużo ludzi, ale nikt jej nawet
nie zauważył. Wszyscy byli zajęci zakupami. Stanęła przy kominku czekając na
Ginny, ale przyjaciółka długo się nie pojawiała, więc Hermiona pomyślała, ze
pewnie wylądowała w innym miejscu. Wyszła z księgarni i ruszyła w stronę
miejsca, gdzie miały się spotkać.
Kawiarnia była, można powiedzieć, nowa. Wybudowali ją na Pokątnej dwa
lata temu. Właścicielami było stare małżeństwo czarodziejów – państwo
Skyflower. Byli oni bardzo mili i zawsze dawali czekoladową żabę gratis do
każdego zamówienia, co bardzo cieszyło Rona. Każdy czarodziej lubił spędzać tam
czas. Hermiona rozejrzała się. Mijała dużo uczniów. Najwięcej było przyszłych
pierwszoroczniaków, którzy byli zaskoczeni wszystkim co zobaczyli. Już za dwa
dni będą zaskoczeni jeszcze bardziej, kiedy to zobaczą Hogwart. Przechodziła
obok sklepu z miotłami. Na wystawie stała najnowsza miotła – Zmiatacz 3000.
Harry pewnie chciałby to zobaczyć. Miona w końcu znalazła się przed kawiarnią.
Był to wysoki budynek o jasnych i ciepłych barwach. W środku jak i na zewnątrz
przy stolikach siedziało dużo ludzi i korzystało z ostatnich dni wakacji.
Stanęła przed drzwiami i czekała ma przyjaciółkę. Do kawiarni wchodziło dużo
czarodziei. Stała tak szukając wzrokiem Ginny. Nigdzie jej nie było widać.
Nagle wśród tłumu zauważyła głowę o włosach tak jasnych, że słońce odbijało się
od nich jak od lustra. ‘Że też on musi tu
być’ pomyślała szatynka. W końcu cała postać wyłoniła się z tłumu
czarodziei. Draco prezentował się wspaniale w długiej czarnej szacie, ale
Hermiona udawała, może nawet sama przed sobą, że tego nie zauważa. Blondyn był
coraz bliżej, ale zdawał się jej nie zauważać.
- Ooo. Granger. – powiedział, gdy znalazł
się obok niej.
‘A niech to. Jednak mnie zauważył’.
pomyślała
- Tak Malfoy. Masz jeszcze dobry
wzrok.
- Czekasz na twojego Weasleya i jego
koleżkę Pottera? – wypowiadał ich nazwiska z pogardą.
- Na pewno nie na takie tchórzofretki
jak ty. – odgryzła się Hermiona.
- O. Już zaczynasz? Rok szkolny się
jeszcze nie zaczął. Nie musisz się wywyższać.
- Idź już sobie do tych twoich
przygłupich koleżków.
- Tak się składa, że jestem sam. Tak
samo jak ty. Kupujesz coś czy nie stać cię jak Weasleya? Z resztą nieważne. Nie
będę z tobą gadał. – chciał już odchodzić, ale jeszcze się odwrócił. – Ach.
Zapomniałem ci powiedzieć. Zostałem prefektem naczelnym, więc teraz mam nad
tobą, jak również nad innymi ofiarami losu, swego rodzaju władzę. – powiedział,
po czym wszedł do kawiarni.
Hermiona stała jak wryta. Wpatrywała się w jeden punkt. Już wiedziała kto
będzie jej partnerem. Dlaczego akurat on? Każdy tylko nie on. Jej wyraz twarzy
pokazywał przerażenie, a nawet strach.
Zostałem
prefektem naczelnym…
Tylko to zdanie chodziło jej po głowie.
- Miona? – usłyszała gdzieś, jakby w
głowie, przytłumiony głos Ginny. Mało jaki dźwięk dochodził teraz do jej uszu.
- Sorki, że tak późno, ale w domu mama
jeszcze dawała m wskazówki, żebyśmy uważały na śmierciożerców i takie tam. –
powiedziała oddychając szybko. Najwyraźniej biegła. – Wszystko w porządku? –
zapytała widząc twarz przyjaciółki.
- Spotkałam Malfoya. – powiedziała
Hermiona patrząc na przyjaciółkę.
- I co? Co takiego powiedział? Nie
przejmuj się nim. To dupek.
- On… on będzie prefektem naczelnym.
Razem ze mną. Rozumiesz? Codziennie trzy godziny z Malfoyem. Ja nie wytrzymam.
- Naprawdę? Biedactwo. Współczuję ci
bardzo. – powiedziała Ginny przytulając Hermionę. – Musisz dać radę. Pamiętaj,
ze zawsze masz mnie.
Ohh taki sam nick jak ja :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się rozdział, choć za wiele nie wnosi do fabuły, tak myśle. /ale jest napisany zwięźle i lekko i fajnie się czyta.
Dość dużo blogów opiera się na akcji, że Hermiona i Draco zostają prefektami naczelnymi, ale myślę, że ty mnie zaskoczysz ;)
A kiedy nowy rozdział?
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
Dziękuję :) Tak. Ten rozdział wiele nie wnosi :) Myślę, ze kolejny też, bo się dopiero rozkręca :D
UsuńWiem, że w wielu blogach Draco i Hermiona zostają prefektami naczelnymi i myślę, że to ich bardziej zbliża :3
Termin następnego rozdziału zależy od ilości komentarzy, bo coś mi wena nie odpisuje, a one jakoś tak motywują do działania :P
Pozdrawiam :3
~Lumos Maxima (nie jedyna jak widzę ;p)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział jest ciekawy, przejrzysty. Jak na moje oko trochę za mało opisów, chociaż... W sumie to jest dobry, tylko ja zawsze muszę się do czegoś przyczepić. Haha, jestem niezastąpiona.
OdpowiedzUsuńNiezbyt podoba mi się perspektywa podzielona na dwie osoby, bo zazwyczaj takiej nie używam (a jeśli używam to rzadko).
Widzę, że nie masz problemów z doborem słów, ortografią, interpunkcją i całą resztą, a to jest na plus dla ciebie.
W każdym bądź razie to tylko moje zdanie, które niewiele znaczy pośród tłumów.
Zapraszam do siebie - http://hogwart-is-our-home.blogspot.com/ + Pozdrawiam. ;3
~ Bijaczka. ♥
Nie tylko ty taka jesteś. Ja również jestem czepliwa, ale może to wynika z tego, że od siebie też sporo wymagam.
UsuńOstatnio odseparowałem się trochę od czytania Dramione i przestawiłam się na kryminały psychologiczne, ale dzisiaj postanowiłam się przyjrzeć trochę twojej pracy. Spotkanie z Malfoyem było nawet ciekawe. Przeczytam jeszcze jeden rozdział.