sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 3 Powrót do Hogwartu

No i jest ! :D
Udało napisać mi się nowy rozdział podczas wyjazdu i szybko przepisałam go na komputer po powrocie ;3
Rozdział zajmuje 4 i pół strony Worda :)
Mam nadzieję, że liczba komentarzy zacznie się powiększaać ; )) Lecz rozumiem was.. :P Mi też się czasami nie chce komentować, a szczególnie, gdy czytam na komórce :D
Nie przedłużając.. Zaprzaszam do czytania ;]
Enjoyyy ; 33
***


Na dworcu Kings Cross była masa ludzi. Jak to w poniedziałkowy poranek. Mugole ze zdziwieniem patrzyli na ludzi prowadzących wózki, obładowane najróżniejszymi rzeczami. Jednak największą ich uwagę zwracały sowy w klatkach. Tym bardziej, że sowy, znane z prowadzenia nocnego trybu życia, nie spały. Jednak nie mogli się długo nad tym zastanawiać, ponieważ spieszyli się do swoich obowiązków. Hermiona i Ginny razem ze swoimi rodzicami kierowały się w stronę ściany oddzielającej perony 9 i 10. Zegar wskazywał godzinę 11:50 co oznaczało, że mają jeszcze 10 do odjazdu pociągu, który zawozi je do szkoły. Gdy wreszcie znalazły się na miejscu, pożegnały się ze swoimi rodzicami, po czym przeszły na magiczną stronę Kings Cross. Po tej stronie również było dużo ludzi. Wokół słychać było pohukiwanie sów, jak również rechotanie ropuch i miauczenie kotów. Na torach stał duży, czerwony pociąg z napisem Hogwarts Express.
Dwie przyjaciółki weszły do niego i zaczęły szukać wolnego przedziału. Hermiona ubrana była w zwykłe fioletowe rurki i zapinaną na guziki, białą bluzkę z krótkim rękawkiem. Włosy związała w luźny warkocz. Delikatny makijaż podkreślał jej czekoladowe oczy . Jej przyjaciółka ubrała zwiewną, letnią sukienkę w kwiatki. Rude włosy opadały falami na opalone ramiona. Obie prezentowały się wspaniale.
W pociągu jak na złość nie było wolnych miejsc. Dopiero, gdy traciły już nadzieję na to, że usiądą same, znalazły wolny przedział. Zaraz z przodu Ekspresu Hogwartu. Weszły do niego i zaczęły kłaść swoje bagaże na półki znajdujące się nad siedzeniami. Po zrobieniu tego rozsiadły się wygodnie. Były wyraźnie zmęczone.

Gdy na dworcowym zegarze wybiła godzina 12:00, pociąg powoli ruszył. 

   - Ciągle nie mogę sobie wyobrazić, że to ostatni rok. – powiedziała szatynka.
   - Trzeba go dobrze wykorzystać. – odpowiedziała druga i mrugnęła znacząco.
   - Wiesz. Nawet myślę o tym czy nie zostać w przyszłości nauczycielką. Nie musiałabym przynajmniej żegnać się z Hogwartem.
   - A ty już myślisz o tym co będziesz robiła po szkole. Kobieto! Nawet się jeszcze rok szkolny nie zaczął. Ale… To nawet dobry pomysł. Tylko pamiętaj, że moje dzieci mają mieć najlepsze oceny. – pogroziła jej palcem uśmiechając się.
Obie się zaśmiały. Nagle ich uśmiechy zniknęły, ponieważ drzwi do przedziału otworzył nie kto inny jak Draco Malfoy. Mało tego, zaczął on wchodzić do niego razem ze swoim przyjacielem – Blaisem Zabinim i kłaść swoje bagaże obok walizek dziewczyn. 
   - Przepraszam Malfoy! Możesz łaskawie powiedzieć co ty robisz?! – prawie wykrzyknęła Hermiona.
   - Nie myśl Granger, że mi to na rękę. Nie ma po prostu już wolnych przedziałów, a przecież nie będziemy stać. – powiedział to tak, jakby było to oczywiste.
   - I myślisz, że tak po prostu pozwolimy ci ... – spojrzała na uśmiechającego się (co było dla niej zaskoczeniem) Blaisa i poprawiła - … WAM tu usiąść? 
   - Nie masz innego wyjścia kotek. – powiedział wyraźnie rozbawiony.
Hermiona nic nie odpowiedziała. Była zdziwiona tym jak ją nazwał. Przecież dla niego zawsze była szlamą Granger. Nie chcąc dłużej kontynuować tej prowadzącej do nikąd wymiany zdań, nie odzywała się już dłużej. Zmieniła jedynie miejsce i usiadła obok Ginny.
Chłopcy ubrani byli w białe koszule i czarne jeansy. Tylko włosy mieli inaczej ułożone. Platynowe Dracona delikatnie opadały mu na czoło, przysłaniając lekko jego stalowoniebieskie oczy. Włosy Zabiniego były krótko przyciętymi, czarnymi loczkami. Hermiona zastanawiała się czy celowo ubrali się identycznie, czy więź, która ich łączy jest aż tak mocna, że ubierają to samo nawet o tym nie wiedząc.

Przez dłuższy czas w przedziale panowała cisza. Wreszcie odezwał się Blaise.

   - To… Jak wam minęły wakacje?
Ginny i Hermiona spojrzały na siebie zdziwione. Jeden z książąt Slytherinu zaczyna z nimi rozmawiać? Nie. To musiał być jakiś dziwny sen, z którego nie mogą się obudzić.
   - Yyy. Dobrze. – odpowiedziała w końcu Ginny. – A wam? – zapytała i sama się sobie zdziwiła.
   - Też – uśmiechnął się. – Tylko Smok ciągle męczył mnie tym, że teraz będzie prefektem i kapitanem drużyny w jednym. Taki to już nasz Smoczuś skromny jest.
Dziewczyny uśmiechnęły się. Było to dla nich trochę dziwne. Właśnie jadą w jednym przedziale z  dwoma nielubianymi przez nich Ślizgonami i uśmiechają się?
   - Właśnie. – zaczął Draco. – Może wiecie kto będzie drugim prefektem? – zapytał. 
   - Nie. – odpowiedziała szybko Hermiona. Nie wiadomo czemu nie chciała im o tym jeszcze mówić.
Jak dla chłopaków odpowiedziała aż za szybko. Spojrzeli na nie podejrzliwie.
   - O. Chyba słyszę wózek ze słodyczami… Znaczy.. Tą panią.. – zmieszała się Ginny chcąc wybawić przyjaciółkę z opresji. – No wiecie o co chodzi. – uśmiechnęła się. – Mionka ja idę coś kupić. Zaraz będę. – zwróciła się do szatynki i wyszła z przedziału.
   - Ja też chętnie coś kupię. – powiedział Blaise i poszedł za nią.
Hermiona i Draco zostali w przedziale sami. Dziewczyna patrzyła w okno czując wzrok blondyna na sobie. Malfoy musiał przyznać, że Gryfonka przez wakacje się zmieniła. I to na lepsze. Opanowała w końcu swoje niesforne loki, które teraz układały się w ładny warkocz. Nabrała też bardziej kobiecych kształtów. Nie była już tą kujonką z pierwszej klasy. Teraz była już ładną, młodą kobietą. 
   - Gdzie Potter i Wieprzlej? – zapytał.
Hermiona podskoczyła ze strachu. Zupełnie zapomniała o obecności tego Ślizgona.
   - Nic tobie do tego Malfoy. Nie będę gadać ze śmierciożercą. 
Draco spojrzał na nią zdziwiony, po czym podwinął lewy rękaw swojej koszuli. Dziewczyna spojrzała na jego blade przedramię. Tam gdzie spodziewała się zobaczyć Mroczny Znak nie znajdowało się nic. Zdziwiła się. Była pewna, że Draco został jednym ze sług Voldemorta.
   - Widzisz Granger. Nie jestem śmierciożercą. Z resztą od dwóch tygodni moja matka też nie. Stoi u boku Czarnego Pana tylko dlatego, żeby niczego nie podejrzewał. 
   - A co z twoim ojcem? – jej ciekawość nie wytrzymała.
   - Dwa tygodnie temu został zamknięty w Azkabanie. Właśnie wtedy moja matka chciała przejść na dobrą stronę. Lecz nie jest to takie proste, gdy Voldemort uważa twojego męża za swojego najwierniejszego sługę.
Hermiona pomyślała, że nawet trochę im współczuje. Przez Lucjusza byli oni skazani na to, żeby trwać cały czas u boku Tego-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać. Ojciec Draco od zawsze był Śmierciożercą. Lecz najwyraźniej jego żona nie chciała nim być. Hermionie zawsze wydawało się, że Narcyza nie pasuje do Śmierciożerców. Zawsze wydawała jej się troskliwą matką, chcącą dać swojemu dziecku wszystko co najlepsze. Widać nie myliła się. 
   - Aż tak trudno ci w to uwierzyć Granger? – zapytała blondyn widząc jak się zamyśliła.
Kiwnęła przecząco głową. 
   - Ale i tak ci nie powiem co z Harrym i Ronem. Nie mam do ciebie zaufania.
   - Jak chcesz Granger. 
Drzwi do przedziału otworzyły się i weszli do niego rozbawieni Ginny i Blaise. 
   - I wtedy powiedziałem mu, że jego włosy wyglądają jak krowi placek o poranku. A on nie zrozumiał, że do komplement z mojej strony. – zrobił udawaną oburzoną minę. Ginny wybuchnęła śmiechem, a Draco i Hermiona spojrzeli na siebie zdziwieni. Ich przyjaciele, którzy tak bardzo się nie lubili, żartowali sobie teraz razem?

Podróż mijała szybko i, o dziwo, przyjemnie. A to za sprawą Blaisa, który opowiadał coraz to lepsze żarciki, przy których nie można było się nie zaśmiać. Gdy pociąg dojeżdżał już do Hogsmeade, cała czwórka przebrała się w szkolne szaty. Po kilku minutach Hogwarts Express dojechał na miejsce.

   - To pa dziewczynki. – powiedział Zabini uśmiechając się do nich. 
   - Narazie. – odpowiedziała Ginny również z uśmiechem.
Pozostała dwójka rzuciła tylko krótkie i ledwo słyszalne „cześć”. Chłopacy wyszli z przedziału, a chwilę potem dziewczyny zrobiły to samo.
Wysiadając z pociągu słyszały nawoływania Hagrida „Pirszoroczni tutaj!” – gajowy starał się przekrzyczeć wszystkich uczniów. Dwie przyjaciółki skierowały się do powozu ciągniętego przez testrale, w którym siedzieli już Neville i Luna. Przywitały się z nimi, a powóz odjechał w stronę Hogwartu.
***
Wielka Sala była po brzegi przepełniona uczniami. Chociaż można było zauważyć pewne braki przy każdym ze stołów. Nie wszyscy rodzice zgodzili się, aby ich dzieci wróciły do Hogwartu uważając to za zbyt niebezpieczne. Z resztą co się dziwić? Nawet pani Weasley nie była przekonana co do powrotu Ginny i Hermiony do Hogwartu.  Lecz w końcu po długich namowach zgodziła się.
Neville i jego dwie przyjaciółki pożegnali się z Luną i ruszyli w stronę stołu Gryffindoru. Usiedli przy nim. Przed nimi znajdowały się puste złote talerze. W powietrzu unosiły się zapalone świece, a sufit wyglądał jak niebo w nocy. Migotało na nim tysiące malutkich gwiazd. Troje Gryfonów zajęło się rozmową. Nie mogli długo rozmawiać, ponieważ do Wielkiej Sali weszła profesor McGonnagal z małą grupką pierwszoroczniaków. Podeszła z nimi na koniec sali. Stanęła twarzą do nich i wytłumaczyła im na czym będzie polegać ceremonia przydziału, po czym wywołała pierwszego ucznia, który trafił do Gryffindoru. Wszyscy Gryfoni zaczęli klaskać i witać nowo przybyłego chłopca, który był niskim blondynem. Nauczycielka transmutacji zaczęła wywoływać kolejnych uczniów. Wreszcie po kilku minutach ostatni uczeń odszedł do stołu Ravenclaw’u. Po długim i nudnym przemówieniu Tiary Przydziału o tym, że uczniowie wszystkich domów muszą się jednoczyć w tych trudnych dla magicznego świata czasach, do głosu doszedł Snape. Wszyscy się zdziwili, gdy mówił, że powinni wziąć sobie słowa Tiary do serca. Przecież on zawsze mówił, że to tylko stary skrawek materiału gadający głupoty. Hermionie jednak dało to coś do zrozumienia. Skoro nawet mistrz eliksirów (teraz nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią) popiera Tiarę, to może rzeczywiście uczniowie powinni zapomnieć o tym w jakich domach się znajdują i zacząć się jednoczyć? Postanowiła wtedy, że spróbuje się pogodzić z uczniami z innych domów. Nawet z tymi wrednymi Ślizgonami. Chociaż wiedziała, że to nie lada wyzwanie. Szczególnie jeśli mowa tu o Malfoy’u. Ani się obejrzała, a z rozmyślań wyrwał ją cichy trzask. Na stołach każdego z domów pojawiły się smaczne potrawy przygotowane przez skrzaty mieszkające i pracujące w Hogwarcie.
***

Hermiona biegła szybko przez korytarz. Była już spóźniona. Snape ją zabije. Lecz miała coś na swoją obronę. Po drodze spotkała po prostu ucznia pierwszego Roku. Który się zgubił. Na szczęście okazało się , że jest on z Gryffindoru. Szatynka zaprowadziła go pod portret Grubej Damy i zawołała prefekta jej domu, żeby pokazał chłopczykowi co i jak. Gdy dobiegła do posągu, za którym znajdowały się ukryte schody do gabinetu dyrektora, zauważyła przed nim opiekunkę jej domu – profesor McGonnagal. No tak. Pewnie Slughorn z Malfoy’em już są na górze. 

   - Przepraszam pani profesor ale… - ledwo wypowiedziała te słowa.
   - W porządku panno Granger. Wierzę, ż miała pani coś ważnego do zrobienia. Ale teraz już chodźmy. 
Czarownica obróciła się i wymamrotała hasło. Po chwili obie już szły, a raczej jechały, bo schody same się poruszały, na górę. Hermiona otworzyła drzwi do gabinetu. Jednak nie kłamał… Z jednego z foteli stojących przed biurkiem Snape’a wystawała blond czupryna. Najwidoczniej Malfoy, ten zadufany w sobie arystokrata, nie był zainteresowany tym kto jest jego partnerem, bo nawet się nie odwrócił. 
Hermiona rozejrzała się. Na ścianach wisiały portrety uśmiechających się byłych nauczycieli Hogwartu. Niektórzy kiwali do niej. Inni już spali. Wyszukał spośród nich Albusa Dumbledora. On zaliczał się do tych, którzy oddali się w ręce Morfeusza. Wyglądał beztrosko śpiąc. Nikt nie znający go i patrzący teraz na niego nie mógłby uwierzyć, że ten człowiek przeżył tyle strasznych rzeczy.
Za biurkiem fotelem dyrektora, na którym siedział Snape, stał profesor Slughorn. Nic się nie zmienił. Dalej był tym wesołym staruszkiem
   - Usiądź. – nakazał Severus.
Hermiona posłusznie ruszyła w stronę wolnego fotela, a jej opiekunka Zajęła miejsce obok nauczyciela eliksirów. Gdy Gryfonka usiadła, spojrzała niepewnie w stronę Draco. Ta scena wyglądała jak w filmie. Malfoy odwracający głowę, by sprawdzić z kim będzie musiał spędzać teraz tak wiele czasu… Z obojętną miną wracający do swojej poprzedniej pozycji, tylko po to, by zaraz znowu gwałtownie odwrócić głowę w stronę Granger, z zaskoczoną i niezadowoloną miną. Spojrzał na nią z wyrzutem. Przecież mówiła, że nie wie kto jest drugim prefektem naczelnym. 
   - Widzę, że się cieszycie. – powiedział z ironią Snape. Tu są wasz plakietki. – wskazał na leżące na biurku dwie metalowe plakietki, na których znajdował się herb Hogwartu i napis ‘Prefekt Naczelny’. – Jutro macie swój pierwszy patrol. Jakieś pytania?
   - Nie. – odpowiedzieli jednocześnie. 
   - No to żegnam. Chyba traficie do dormitoriów nie zabijając się wzajemnie po drodze?
Dwójka uczniów wyszła z lokum dyrektora. Hermionie wydawał się, że korytarz, którym idą nie ma końca. Szli w ciszy. Wokół słychać było tylko ich kroki. W końcu odezwał się Draco.
   - Więc mówisz Granger, że nie wiesz kto jest drugim prefektem? 
   - Nie chciałam ci o tym mówić. Po co? Żebyś robił awanturę w całym pociągu.
   - Akurat nie robiłbym żadnej awantury. Mam gdzieś czy jesteś prefektem, czy dziewczyną Filcha, czy kimś tam jeszcze. Myślałem po prostu, że Gryfoni są szczerzy. Widać nie pasujesz do nich… - wiedział, że uderzył w jej czuły punkt. Lecz, ku jego zdziwieniu, dziewczyna nie zwracała na niego najmniejszej odwagi. To zdenerwowało go jeszcze bardziej, ale nie wiedział w jaki jeszcze słaby punkt Hermiony może uderzyć, więc nie mówił już nic. Gdy znaleźli się na skrzyżowaniu korytarzy gdzie mieli się rozstać, blondyn odezwał się.
   - Słodkich koszmarów Granger.
   - Życzyłabym ci tego samego tylko bez słowa ‘słodkich’. – uśmiechnęła się złośliwie. 
Po tych słowach rozstali się i ruszyli w przeciwne strony. Lecz Hermiona ciągle czuła wzrok Ślizgona na sobie. Wcale jej to nie zadowalało.

6 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Końcówka najlepsza :D
    Podoba mi się. I czy mówiłam że uwielbiam Zabiniego? :D Chyba wcześniej nie, więc teraz mówię ; uwielbiam twojego Blaisa :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytałam właśnie dwa dramione gdzie Blaise jest właśnie taki ;3 tak mi się spodobał, ze postanowiłam użyć go w swoim opowiadaniu ;) jeszcze nieraz się pojawi :D
      ~Lumos Maxima

      Usuń
  2. Roździał wyszedł ci świetnie. Najbardziej podobała mi się reakcja Draco na widok Miony u dyrektora. Życzę dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. najlepszy rozdział! <3 lubię takie scenki jak w końcówce :-) ale czekam na te bardziej czułe:-D pisz szybko kolejny ;) weny! weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny blog i bardzo fajny rozdział. Piszesz całkiem nieźle i przyjemnie się czyta. Jestem ciekawa jak potoczy się twoja historia i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!:) Pozdrawiam i całuję~ Caroline

    OdpowiedzUsuń
  5. Poproszę pięknie o akapity :) One nie tylko ułatwiają czytanie, ale również uatrakcyjniają tekst.
    Rozdział jest nieco lepszy od poprzednich, ale brakuje mi tej oryginalności. Wiem, że później się to z pewnością zmieni. Szkoda, ze nie zrobiłaś Zabiniego złośliwym, ale taki ma też swój urok. :)

    OdpowiedzUsuń