No i jest ! :D
Udało napisać mi się nowy rozdział podczas wyjazdu i szybko przepisałam go na komputer po powrocie ;3
Rozdział zajmuje 4 i pół strony Worda :)
Mam nadzieję, że liczba komentarzy zacznie się powiększaać ; )) Lecz rozumiem was.. :P Mi też się czasami nie chce komentować, a szczególnie, gdy czytam na komórce :D
Nie przedłużając.. Zaprzaszam do czytania ;]
Enjoyyy ; 33
***
Na dworcu Kings
Cross była masa ludzi. Jak to w poniedziałkowy poranek. Mugole ze zdziwieniem
patrzyli na ludzi prowadzących wózki, obładowane najróżniejszymi rzeczami.
Jednak największą ich uwagę zwracały sowy w klatkach. Tym bardziej, że sowy,
znane z prowadzenia nocnego trybu życia, nie spały. Jednak nie mogli się długo
nad tym zastanawiać, ponieważ spieszyli się do swoich obowiązków. Hermiona i
Ginny razem ze swoimi rodzicami kierowały się w stronę ściany oddzielającej
perony 9 i 10. Zegar wskazywał godzinę 11:50 co oznaczało, że mają jeszcze 10
do odjazdu pociągu, który zawozi je do szkoły. Gdy wreszcie znalazły się na
miejscu, pożegnały się ze swoimi rodzicami, po czym przeszły na magiczną stronę
Kings Cross. Po tej stronie również było dużo ludzi. Wokół słychać było pohukiwanie
sów, jak również rechotanie ropuch i miauczenie kotów. Na torach stał duży,
czerwony pociąg z napisem Hogwarts
Express.
Dwie
przyjaciółki weszły do niego i zaczęły szukać wolnego przedziału. Hermiona
ubrana była w zwykłe fioletowe rurki i zapinaną na guziki, białą bluzkę z
krótkim rękawkiem. Włosy związała w luźny warkocz. Delikatny makijaż podkreślał
jej czekoladowe oczy . Jej przyjaciółka ubrała zwiewną, letnią sukienkę w
kwiatki. Rude włosy opadały falami na opalone ramiona. Obie prezentowały się
wspaniale.
W pociągu jak na
złość nie było wolnych miejsc. Dopiero, gdy traciły już nadzieję na to, że
usiądą same, znalazły wolny przedział. Zaraz z przodu Ekspresu Hogwartu. Weszły
do niego i zaczęły kłaść swoje bagaże na półki znajdujące się nad siedzeniami.
Po zrobieniu tego rozsiadły się wygodnie. Były wyraźnie zmęczone.
Gdy na dworcowym
zegarze wybiła godzina 12:00, pociąg powoli ruszył.
- Ciągle nie mogę sobie wyobrazić, że to
ostatni rok. – powiedziała szatynka.
- Trzeba go dobrze wykorzystać. –
odpowiedziała druga i mrugnęła znacząco.
- Wiesz. Nawet myślę o tym czy nie
zostać w przyszłości nauczycielką. Nie musiałabym przynajmniej żegnać się z
Hogwartem.
- A ty już myślisz o tym co będziesz
robiła po szkole. Kobieto! Nawet się jeszcze rok szkolny nie zaczął. Ale… To
nawet dobry pomysł. Tylko pamiętaj, że moje dzieci mają mieć najlepsze oceny. –
pogroziła jej palcem uśmiechając się.
Obie się zaśmiały. Nagle ich uśmiechy zniknęły, ponieważ drzwi do przedziału
otworzył nie kto inny jak Draco Malfoy. Mało tego, zaczął on wchodzić do niego
razem ze swoim przyjacielem – Blaisem Zabinim i kłaść swoje bagaże obok walizek
dziewczyn.
- Przepraszam Malfoy! Możesz łaskawie
powiedzieć co ty robisz?! – prawie wykrzyknęła Hermiona.
- Nie myśl Granger, że mi to na rękę.
Nie ma po prostu już wolnych przedziałów, a przecież nie będziemy stać. –
powiedział to tak, jakby było to oczywiste.
- I myślisz, że tak po prostu
pozwolimy ci ... – spojrzała na uśmiechającego się (co było dla niej
zaskoczeniem) Blaisa i poprawiła - … WAM tu usiąść?
- Nie masz innego wyjścia kotek. –
powiedział wyraźnie rozbawiony.
Hermiona nic nie odpowiedziała. Była zdziwiona tym jak ją nazwał. Przecież dla
niego zawsze była szlamą Granger. Nie chcąc dłużej kontynuować tej prowadzącej
do nikąd wymiany zdań, nie odzywała się już dłużej. Zmieniła jedynie miejsce i
usiadła obok Ginny.
Chłopcy ubrani
byli w białe koszule i czarne jeansy. Tylko włosy mieli inaczej ułożone. Platynowe
Dracona delikatnie opadały mu na czoło, przysłaniając lekko jego
stalowoniebieskie oczy. Włosy Zabiniego były krótko przyciętymi, czarnymi
loczkami. Hermiona zastanawiała się czy celowo ubrali się identycznie, czy
więź, która ich łączy jest aż tak mocna, że ubierają to samo nawet o tym nie
wiedząc.
Przez dłuższy
czas w przedziale panowała cisza. Wreszcie odezwał się Blaise.
- To… Jak wam minęły wakacje?
Ginny i Hermiona spojrzały na siebie zdziwione. Jeden z książąt Slytherinu
zaczyna z nimi rozmawiać? Nie. To musiał być jakiś dziwny sen, z którego nie
mogą się obudzić.
- Yyy. Dobrze. – odpowiedziała w końcu
Ginny. – A wam? – zapytała i sama się sobie zdziwiła.
- Też – uśmiechnął się. – Tylko Smok
ciągle męczył mnie tym, że teraz będzie prefektem i kapitanem drużyny w jednym.
Taki to już nasz Smoczuś skromny jest.
Dziewczyny uśmiechnęły się. Było to dla nich trochę dziwne. Właśnie jadą w
jednym przedziale z dwoma nielubianymi
przez nich Ślizgonami i uśmiechają się?
- Właśnie. – zaczął Draco. – Może
wiecie kto będzie drugim prefektem? – zapytał.
- Nie. – odpowiedziała szybko
Hermiona. Nie wiadomo czemu nie chciała im o tym jeszcze mówić.
Jak dla chłopaków odpowiedziała aż za szybko. Spojrzeli na nie podejrzliwie.
- O. Chyba słyszę wózek ze słodyczami…
Znaczy.. Tą panią.. – zmieszała się Ginny chcąc wybawić przyjaciółkę z opresji.
– No wiecie o co chodzi. – uśmiechnęła się. – Mionka ja idę coś kupić. Zaraz
będę. – zwróciła się do szatynki i wyszła z przedziału.
- Ja też chętnie coś kupię. –
powiedział Blaise i poszedł za nią.
Hermiona i Draco zostali w przedziale sami. Dziewczyna patrzyła w okno czując
wzrok blondyna na sobie. Malfoy musiał przyznać, że Gryfonka przez wakacje się
zmieniła. I to na lepsze. Opanowała w końcu swoje niesforne loki, które teraz
układały się w ładny warkocz. Nabrała też bardziej kobiecych kształtów. Nie
była już tą kujonką z pierwszej klasy. Teraz była już ładną, młodą kobietą.
- Gdzie Potter i Wieprzlej? – zapytał.
Hermiona podskoczyła ze strachu. Zupełnie zapomniała o obecności tego Ślizgona.
- Nic tobie do tego Malfoy. Nie będę
gadać ze śmierciożercą.
Draco spojrzał na nią zdziwiony, po czym podwinął lewy rękaw swojej koszuli.
Dziewczyna spojrzała na jego blade przedramię. Tam gdzie spodziewała się
zobaczyć Mroczny Znak nie znajdowało się nic. Zdziwiła się. Była pewna, że
Draco został jednym ze sług Voldemorta.
- Widzisz Granger. Nie jestem
śmierciożercą. Z resztą od dwóch tygodni moja matka też nie. Stoi u boku
Czarnego Pana tylko dlatego, żeby niczego nie podejrzewał.
- A co z twoim ojcem? – jej ciekawość
nie wytrzymała.
- Dwa tygodnie temu został zamknięty w
Azkabanie. Właśnie wtedy moja matka chciała przejść na dobrą stronę. Lecz nie
jest to takie proste, gdy Voldemort uważa twojego męża za swojego
najwierniejszego sługę.
Hermiona pomyślała, że nawet trochę im współczuje. Przez Lucjusza byli oni
skazani na to, żeby trwać cały czas u boku
Tego-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać. Ojciec Draco od zawsze był
Śmierciożercą. Lecz najwyraźniej jego żona nie chciała nim być. Hermionie
zawsze wydawało się, że Narcyza nie pasuje do Śmierciożerców. Zawsze wydawała
jej się troskliwą matką, chcącą dać swojemu dziecku wszystko co najlepsze.
Widać nie myliła się.
- Aż tak trudno ci w to uwierzyć
Granger? – zapytała blondyn widząc jak się zamyśliła.
Kiwnęła przecząco głową.
- Ale i tak ci nie powiem co z Harrym
i Ronem. Nie mam do ciebie zaufania.
- Jak chcesz Granger.
Drzwi do przedziału otworzyły się i weszli do niego rozbawieni Ginny i Blaise.
- I wtedy powiedziałem mu, że jego
włosy wyglądają jak krowi placek o poranku. A on nie zrozumiał, że do
komplement z mojej strony. – zrobił udawaną oburzoną minę. Ginny wybuchnęła
śmiechem, a Draco i Hermiona spojrzeli na siebie zdziwieni. Ich przyjaciele,
którzy tak bardzo się nie lubili, żartowali sobie teraz razem?
Podróż mijała
szybko i, o dziwo, przyjemnie. A to za sprawą Blaisa, który opowiadał coraz to
lepsze żarciki, przy których nie można było się nie zaśmiać. Gdy pociąg
dojeżdżał już do Hogsmeade, cała czwórka przebrała się w szkolne szaty. Po
kilku minutach Hogwarts Express dojechał
na miejsce.
- To pa dziewczynki. – powiedział
Zabini uśmiechając się do nich.
- Narazie. – odpowiedziała Ginny
również z uśmiechem.
Pozostała dwójka rzuciła tylko krótkie i ledwo słyszalne „cześć”. Chłopacy
wyszli z przedziału, a chwilę potem dziewczyny zrobiły to samo.
Wysiadając z
pociągu słyszały nawoływania Hagrida „Pirszoroczni tutaj!” – gajowy starał się
przekrzyczeć wszystkich uczniów. Dwie przyjaciółki skierowały się do powozu
ciągniętego przez testrale, w którym siedzieli już Neville i Luna. Przywitały
się z nimi, a powóz odjechał w stronę Hogwartu.
***
Wielka Sala była
po brzegi przepełniona uczniami. Chociaż można było zauważyć pewne braki przy
każdym ze stołów. Nie wszyscy rodzice zgodzili się, aby ich dzieci wróciły do
Hogwartu uważając to za zbyt niebezpieczne. Z resztą co się dziwić? Nawet pani
Weasley nie była przekonana co do powrotu Ginny i Hermiony do Hogwartu. Lecz w końcu po długich namowach zgodziła
się.
Neville i jego
dwie przyjaciółki pożegnali się z Luną i ruszyli w stronę stołu Gryffindoru.
Usiedli przy nim. Przed nimi znajdowały się puste złote talerze. W powietrzu
unosiły się zapalone świece, a sufit wyglądał jak niebo w nocy. Migotało na nim
tysiące malutkich gwiazd. Troje Gryfonów zajęło się rozmową. Nie mogli długo rozmawiać,
ponieważ do Wielkiej Sali weszła profesor McGonnagal z małą grupką
pierwszoroczniaków. Podeszła z nimi na koniec sali. Stanęła twarzą do nich i
wytłumaczyła im na czym będzie polegać ceremonia przydziału, po czym wywołała
pierwszego ucznia, który trafił do Gryffindoru. Wszyscy Gryfoni zaczęli klaskać
i witać nowo przybyłego chłopca, który był niskim blondynem. Nauczycielka
transmutacji zaczęła wywoływać kolejnych uczniów. Wreszcie po kilku minutach
ostatni uczeń odszedł do stołu Ravenclaw’u. Po długim i nudnym przemówieniu
Tiary Przydziału o tym, że uczniowie wszystkich domów muszą się jednoczyć w tych
trudnych dla magicznego świata czasach, do głosu doszedł Snape. Wszyscy się
zdziwili, gdy mówił, że powinni wziąć sobie słowa Tiary do serca. Przecież on
zawsze mówił, że to tylko stary skrawek materiału gadający głupoty. Hermionie
jednak dało to coś do zrozumienia. Skoro nawet mistrz eliksirów (teraz
nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią) popiera Tiarę, to może rzeczywiście
uczniowie powinni zapomnieć o tym w jakich domach się znajdują i zacząć się
jednoczyć? Postanowiła wtedy, że spróbuje się pogodzić z uczniami z innych
domów. Nawet z tymi wrednymi Ślizgonami. Chociaż wiedziała, że to nie lada
wyzwanie. Szczególnie jeśli mowa tu o Malfoy’u. Ani się obejrzała, a z
rozmyślań wyrwał ją cichy trzask. Na stołach każdego z domów pojawiły się
smaczne potrawy przygotowane przez skrzaty mieszkające i pracujące w Hogwarcie.
***
Hermiona
biegła szybko przez korytarz. Była już spóźniona. Snape ją zabije. Lecz miała
coś na swoją obronę. Po drodze spotkała po prostu ucznia pierwszego Roku. Który
się zgubił. Na szczęście okazało się , że jest on z Gryffindoru. Szatynka
zaprowadziła go pod portret Grubej Damy i zawołała prefekta jej domu, żeby
pokazał chłopczykowi co i jak. Gdy dobiegła do posągu, za którym znajdowały się
ukryte schody do gabinetu dyrektora, zauważyła przed nim opiekunkę jej domu –
profesor McGonnagal. No tak. Pewnie Slughorn z Malfoy’em już są na górze.
- Przepraszam pani profesor ale… -
ledwo wypowiedziała te słowa.
- W porządku panno Granger. Wierzę, ż
miała pani coś ważnego do zrobienia. Ale teraz już chodźmy.
Czarownica obróciła się i wymamrotała hasło. Po chwili obie już szły, a raczej
jechały, bo schody same się poruszały, na górę. Hermiona otworzyła drzwi do
gabinetu. Jednak nie kłamał… Z jednego z foteli stojących przed biurkiem
Snape’a wystawała blond czupryna. Najwidoczniej Malfoy, ten zadufany w sobie
arystokrata, nie był zainteresowany tym kto jest jego partnerem, bo nawet się
nie odwrócił.
Hermiona rozejrzała się. Na ścianach wisiały portrety uśmiechających się byłych
nauczycieli Hogwartu. Niektórzy kiwali do niej. Inni już spali. Wyszukał
spośród nich Albusa Dumbledora. On zaliczał się do tych, którzy oddali się w
ręce Morfeusza. Wyglądał beztrosko śpiąc. Nikt nie znający go i patrzący teraz
na niego nie mógłby uwierzyć, że ten człowiek przeżył tyle strasznych rzeczy.
Za biurkiem fotelem dyrektora, na którym siedział Snape, stał profesor
Slughorn. Nic się nie zmienił. Dalej był tym wesołym staruszkiem
- Usiądź. – nakazał Severus.
Hermiona posłusznie ruszyła w stronę wolnego fotela, a jej opiekunka Zajęła
miejsce obok nauczyciela eliksirów. Gdy Gryfonka usiadła, spojrzała niepewnie w
stronę Draco. Ta scena wyglądała jak w filmie. Malfoy odwracający głowę, by
sprawdzić z kim będzie musiał spędzać teraz tak wiele czasu… Z obojętną miną
wracający do swojej poprzedniej pozycji, tylko po to, by zaraz znowu gwałtownie
odwrócić głowę w stronę Granger, z zaskoczoną i niezadowoloną miną. Spojrzał na
nią z wyrzutem. Przecież mówiła, że nie wie kto jest drugim prefektem
naczelnym.
- Widzę, że się cieszycie. –
powiedział z ironią Snape. Tu są wasz plakietki. – wskazał na leżące na biurku
dwie metalowe plakietki, na których znajdował się herb Hogwartu i napis ‘Prefekt Naczelny’. – Jutro macie swój
pierwszy patrol. Jakieś pytania?
- Nie. – odpowiedzieli jednocześnie.
- No to żegnam. Chyba traficie do
dormitoriów nie zabijając się wzajemnie po drodze?
Dwójka uczniów wyszła z lokum dyrektora. Hermionie wydawał się, że korytarz,
którym idą nie ma końca. Szli w ciszy. Wokół słychać było tylko ich kroki. W
końcu odezwał się Draco.
- Więc mówisz Granger, że nie wiesz
kto jest drugim prefektem?
- Nie chciałam ci o tym mówić. Po co?
Żebyś robił awanturę w całym pociągu.
- Akurat nie robiłbym żadnej awantury. Mam
gdzieś czy jesteś prefektem, czy dziewczyną Filcha, czy kimś tam jeszcze.
Myślałem po prostu, że Gryfoni są szczerzy. Widać nie pasujesz do nich… -
wiedział, że uderzył w jej czuły punkt. Lecz, ku jego zdziwieniu, dziewczyna
nie zwracała na niego najmniejszej odwagi. To zdenerwowało go jeszcze bardziej,
ale nie wiedział w jaki jeszcze słaby punkt Hermiony może uderzyć, więc nie
mówił już nic. Gdy znaleźli się na skrzyżowaniu korytarzy gdzie mieli się
rozstać, blondyn odezwał się.
- Słodkich koszmarów Granger.
- Życzyłabym ci tego samego tylko bez
słowa ‘słodkich’. – uśmiechnęła się złośliwie.
Po tych słowach rozstali się i ruszyli w przeciwne strony. Lecz Hermiona ciągle
czuła wzrok Ślizgona na sobie. Wcale jej to nie zadowalało.
Fajny rozdział. Końcówka najlepsza :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. I czy mówiłam że uwielbiam Zabiniego? :D Chyba wcześniej nie, więc teraz mówię ; uwielbiam twojego Blaisa :3
czytałam właśnie dwa dramione gdzie Blaise jest właśnie taki ;3 tak mi się spodobał, ze postanowiłam użyć go w swoim opowiadaniu ;) jeszcze nieraz się pojawi :D
Usuń~Lumos Maxima
Roździał wyszedł ci świetnie. Najbardziej podobała mi się reakcja Draco na widok Miony u dyrektora. Życzę dużo weny ♥
OdpowiedzUsuńnajlepszy rozdział! <3 lubię takie scenki jak w końcówce :-) ale czekam na te bardziej czułe:-D pisz szybko kolejny ;) weny! weny! <3
OdpowiedzUsuńFajny blog i bardzo fajny rozdział. Piszesz całkiem nieźle i przyjemnie się czyta. Jestem ciekawa jak potoczy się twoja historia i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!:) Pozdrawiam i całuję~ Caroline
OdpowiedzUsuńPoproszę pięknie o akapity :) One nie tylko ułatwiają czytanie, ale również uatrakcyjniają tekst.
OdpowiedzUsuńRozdział jest nieco lepszy od poprzednich, ale brakuje mi tej oryginalności. Wiem, że później się to z pewnością zmieni. Szkoda, ze nie zrobiłaś Zabiniego złośliwym, ale taki ma też swój urok. :)